Czym jest tantra buddyjska? | Rozmowa z Veroniką i Robertem | Podcast #9

28-11-2019 | Podcast | 0 komentarzy

Bardzo często spotykam się z pytaniem: czym jest tantra lub na czym polega jej praktyka. Zapewne ma to związek z biała tantrą, która jest praktykowana w jodze kundalini. Dlatego do lepszego zrozumienia tego tematu, zaprosiłam ekspertów od tantry buddyjskiej, czyli Veronikę i Roberta. Veronika i Robert są założycielami Centrum Medytacji i Rozwoju „Tkanka” w Zgierzu.

W tym odcinku dowiesz się:
– czym jest buddyjska tantra;
– co można odkryć, dzięki tantrze buddyjskiej;
– na czym polega praktyka tantry buddyjskiej;
– kto może ją praktykować;
– jak wyglądają pierwsze zajęcia tantry;
– czego uczy tantra buddyjska.

Zapraszam Cię do wysłuchania podcastu, jeśli chcesz dowiedzieć się, czym jest buddyjska tantra.

Strona Veroniki i Roberta: https://www.tkanka.eu/
Instagram Veroniki i Roberta: https://www.instagram.com/tkanka.eu/

Transkrypcja podcastu:

Witam Was w podcaście Akademia Kundalini Jogi z Agą. Dzisiejszy temat podcastu to tantra. Bardzo często pytacie mnie o tantrę, o to, na czym polega praktyka tantry. I pewnie ma to związek z tym, że słyszeliście nieraz, że w jodze kundalini praktykujemy białą tantrę. Natomiast jeżeli chodzi o taką klasyczną tantrę, to dzisiaj zaprosiłam gości znających ten temat, dlatego że chciałabym przekazać Wam troszeczkę więcej takich głębszych informacji na temat tantry. Dzisiejszymi gośćmi podcastu są Veronika i Robert z Centrum Medytacji i Rozwoju „Tkanka”.

Aga: Witam Was.

Veronika: Cześć witamy Cię.

Czym jest tantra?

Aga: Zacznę od takiego naprawdę podstawowego pytania. Czym jest tantra?

Robert: Zanim przyjdziemy do szczegółów i do konkretnych odpowiedzi, to chcielibyśmy powiedzieć, że my praktykujemy buddyjską tantrę i podczas naszych zajęć głównie czerpiemy z niej. Chciałbym, żeby to wybrzmiało, że będziemy raczej mówić z tej perspektywy i pewne rzeczy, które będziemy mówić, mogą na przykład nie reprezentować albo nie odzwierciedlać tego, jak to wygląda na przykład w tantrze shivaickiej, w różnych tych bardziej hinduskich systemach tantr, więc fajnie by było sobie oddzielić, bo nie wchodząc tak szczegółowo w historię, jest tam trochę związków i trochę podobieństw, ale są też duże różnice.

Więc czym jest tantra? Samo słowo, tak jak go używamy w buddyjskiej tantrze, oznacza ciągłość. Fajnie powiedzieć o tej etymologii słowa tantra i tym, jak używa się go w buddyjskiej tantrze, bo ono trochę tłumaczy, czym jest tantra i o co w niej chodzi. Ciągłość to znaczy, według tantry, że stan jednostki jest taką ciągłością, naprzemiennością ruchu, myśli i ciszy, spokoju.

To już pokazuje ciekawą rzecz na temat tantry, bo są takie ścieżki duchowe, podejścia do rozwoju, w których się mówi, że nasza prawdziwa natura to jest ta cisza pomiędzy dwiema myślami i jak będziemy tę ciszę rozszerzać i osadzimy się tylko w tej ciszy, to to jest ta nasza prawdziwa natura, to jest to oświecenie.

Natomiast tantra mówi, że zarówno ten stan spokoju, jak i ten ruch, są częścią naszego stanu, są częścią tego, kim jesteśmy. Więc tantra mówi, że powinniśmy zarówno być świadomi ciszy, jak i tego ruchu. Znajdujemy wtedy to przebudzenie, czy oświecenie, czy jak tego byśmy jeszcze nie nazwali: zarówno w spokoju, jak i w ruchu. Nie przez odrzucenie myśli i poruszania się, ale przez taką integrację.

I to jest fajna sprawa, bo nasz nauczyciel też mówił, że każdy, kto jest w stanie medytować, jest w stanie to sprawdzić we własnym doświadczeniu, to znaczy możemy dostać taką instrukcję: „spróbuj znaleźć, gdzie jest twój umysł”, albo „spróbuj znaleźć, czym jest twoja myśl”, albo „gdzie w tym momencie znajduje się twoja myśl?”.

No i szukamy jej i nic nie znajdujemy, natrafiamy na ciszę, natrafiamy na pustkę. Umysł się na chwilę zatrzymuje, to jest ten stan spokoju. Ale za chwilę umysł powie: „o, spokój!”, albo „pustka”, albo „mam to”, albo „nic nie ma”, ale to już będzie myśl, to już będzie ten ruch, więc to jest ta naprzemienność.

Natomiast jeszcze czym jest tantra? Tantra oryginalnie, pierwotnie, buddyjska tantra, jest ścieżką do przebudzenia, jest ścieżką do przebudzenia, do wolności, jest ścieżką do osiągnięcia tego stanu Buddy. I tutaj jest taki ciekawy motyw, który odróżnia tantrę od reszty buddyjskich ścieżek.

Po pierwsze, tantrę nazywamy ścieżką opartą na owocu, dlatego że dużo systemów praktyki buddyjskiej uważa, ten stan Buddy, to przebudzenie, jest czymś, co osiągamy w wyniku praktyki.

No więc przez jakiś czas medytujemy, rozwijamy w sobie różne jakości, i w pewnym momencie stajemy się tym Buddą – i to jest ten owoc tej praktyki. A tantra mówi, że my ten owoc już mamy w sobie. Nasza natura, to kim naprawdę jesteśmy, to jest ta natura Buddy, więc my nie musimy tego osiągać, my jedynie to odsłaniamy.

Więc tutaj jest używana taka metafora, że ta nasza prawdziwa natura jest jak słońce, które zawsze tam jest, natomiast to słońce może być skryte przez chmury naszej niewiedzy, jakichś nawyków, napięć i wszystkich tych przygodnych tendencji. I kiedy to wszystko oczyścimy, to odsłonimy tę naszą już doskonałą naturę Buddy. Więc to jest to, co różni tantrę od wielu innych ścieżek.

A druga sprawa, która odróżnia tantrę od innych podejść buddyjskich, to już będzie bardziej odnośnie do tego, jaka jest metodologia, co się robi w tantrze. Tantra jest tak zwaną ścieżką transformacji.

Tantra buddyjska a inne rodzaje tantr

Aga: Na początku powiedzieliście obydwoje, że są różne tantry, czyli wasza ścieżka można powiedzieć, że jest to tantra buddyjska, natomiast jakieś są inne rodzaje tantr. Czy moglibyście jeszcze do tego wrócić i naświetlić mi tę różnicę? Czy też to, o czym teraz mówiłeś, jest typowe dla tej tantry buddyjskiej, czy też to jest typowe dla wszystkich tantr? To odkrywanie tego, że mamy to już w sobie, jak mówiłeś – to słońce, które przykryte jest chmurami, które musimy oczyścić, odsunąć. Czy to jest typowe dla wszystkich tantr? Czy to jest właśnie typowe dla tantry buddyjskiej?

Robert: Ok, więc zacznijmy od nazwy, którą się różnie tłumaczy w różnych systemach tantrycznych. Co do tego, że to już jest w nas, powiem Ci tak: nie jestem w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że na pewno we wszystkich tak jest. Wydaje mi się, że w większości systemów tantrycznych jednak zakładamy, że ta nasza prawdziwa natura już tam jest i nie jest czymś, co musimy stworzyć w drodze praktyki. Wydaje mi się, że to jest wspólne. 

Natomiast buddyjska tantra bardzo mocno bazuje na tym poglądzie buddyjskiej pustości. I tutaj będą różnice pomiędzy tym, jak buddyjska tantra tłumaczy to, czym jest to przebudzenie i jak ono się manifestuje, jaka jest jego natura. Będą różnice pomiędzy tym, jak tłumaczą to inne rodzaje tantry. Więc samo to, że to odkrywamy, to jest tutaj wspólne, natomiast wyjaśnienie tego, co to jest, co my mamy odkryć, już może być różne.

Jaki jest cel tantry buddyjskiej?

Aga: Rozumiem. Czyli co mamy odkryć dzięki tantrze buddyjskiej?

Robert: Tantra buddyjska mówi o przebudzeniu, mówi o tej naturze Buddy. I tutaj mówimy przede wszystkim, że to się wiąże z taką buddyjską filozofią pustości.

Bardzo ważnym elementem, który tak mocno odróżnia buddyzm i tantrę – przynajmniej na poziomie właśnie tej filozofii czy tego poglądu – jest stwierdzenie, że nasza prawdziwa natura nie ma żadnej podstawy albo ona jest brakiem esencji. Co to oznacza? Ja tutaj sobie pozwolę zacytować fragment sutry buddyjskiej (tantry czasem się odwołują do tych sutr, jeśli chodzi o poglądy). To jest świetny fragment.

Są systemy duchowe, są podejścia do duchowości, w których mówimy, że ta nasza prawdziwa natura to jest na przykład jakaś wielka kosmiczna jedność, czyli to jest na przykład jakaś transpersonalna świadomość. Albo w wyniku praktyki, powiedzmy w wedach, odkrywamy, że nasza prawdziwa natura, ta dusza, ten atman, on jest tak naprawdę Brahmanem, czyli jest wszystkim. Albo jest bezforemnym obserwatorem, który jest poza wszystkimi zjawiskami, zjawiska są iluzoryczne: to jest Maya. Ale zawsze jest jakaś pewna ontologiczna podstawa dla całego bytu. Iluzoryczne jest to ego, ta historia, to są te wszystkie chmury, które my mamy odsłonić, a ta prawdziwa podstawa to jest właśnie to słońce. 

Natomiast w tantrze buddyjskiej to słońce jest brakiem jakiejkolwiek podstawy. I to jest takie zabawne: tantra buddyjska neguje pogląd o tym, że wszystko jest jednym, że wszystkie istoty, dusze, są jakąś jedną wszechświadomością.

Można by było powiedzieć, że neguje tego Brahmana i tę jedną, zunifikowaną świadomość. Jednak tantra buddyjska mówi, że ani jedność, ani wielość – więc że ta prawdziwa natura leży zarówno poza jednością, jak i wielością – jest przekroczeniem tych wszystkich kategorii. I też przekroczeniem kategorii jaźni.

Wracam do tego cytatu z sutry, którym chciałem przytoczyć. Tam jest taki dialog pomiędzy oświeconym Vimalakirtim (to jest taki świecki, oświecony praktykujący) a Manjushrim, który jest bóstwem personifikującym mądrość. I Manjushri pyta Vimalakirtiego, co jest korzeniem dobra i zła. No i Vimalakirti mu odpowiada, że materialność jest korzeniem dobra i zła. No to Manjushri pyta, co jest korzeniem materialności, a Vimalakirti odpowiada, że pożądanie, przywiązanie. Parafrazuję, ale najważniejsza jest ta puenta. W pewnym momencie dochodzą do tego, co jest korzeniem tego przywiązania. I Vimalakirti odpowiada, że błędny pogląd albo fałszywe założenie jest źródłem tego przywiązania. I wtedy Manjushri pyta, co jest korzeniem fałszywego poglądu, a Vimalakirti mu odpowiada, że fałszywy pogląd, albo błędny pogląd, jest bezpodstawny.

I to jest taki fajny twist, który dekonstruuje koncepcję tego, co to by miało być. Więc jest to ważnym elementem. Nie chciałbym tutaj stwierdzać, jak bardzo rezultat różnych systemów tantrycznych może być zgodny, a jak bardzo może być różny, bo tego nie wiem, do tego musiałbym praktykować różne systemy tantryczne jednocześnie i dojść do końca tych ścieżek, zobaczyć i powiedzieć. Natomiast przynajmniej na poziomie właśnie tego poglądu, buddyjska tantra bardzo mocno kładzie nacisk na to, że ta prawdziwa natura jest poza jakąś jednością, poza jakąś podstawą.

Veronika: I w ogóle przede wszystkim poza koncepcjami, bo pamiętajmy o tym, że ten Brahman, ta uniwersalna świadomość, jedność, absolut i tak dalej, to są cały czas koncepcje. 

Robert: Bo zasadzają się na liczbie jeden, która też jest koncepcją.

Veronika: Tak, a buddyzm proponuje nam porzucenie wszelkich koncepcji, dlatego zostajemy z tym, że niczego konkretnego nie możemy znaleźć, niczego, co moglibyśmy nazwać. Jak tylko próbujemy nadać temu nazwę, to znowu już jesteśmy w koncepcji, w tej liczbie jeden, a to nie o to chodzi.

Czy buddyzm to nihilizm?

Robert: Natomiast to nie jest nihilizm. Chciałbym to gdzieś dodać, bo ludzie czasem słyszą, jak buddyzm mówi o takich rzeczach i można zacząć sobie zadawać takie pytania, można się delikatnie zaniepokoić – to co? Buddyści twierdzą, że nic tak naprawdę nie istnieje? No nie, dalej jest tak, że rzeczy się jawią, że się wydarzają, słyszymy dźwięki, widzimy kolory, to wszystko jest. Natomiast buddyzm tutaj mówi, że nie ma w tym żadnej jedności, nie ma w tym żadnego ja, czyli zarówno koncepcja tego małego ego, to jest jakaś iluzja, jak i jakiejś dużej, jednej jaźni stojącej za tym wszystkim, to jest jakieś założenie. I buddyzm jeszcze dorzuca ten aspekt niedualny. On jest fajnie wyrażony takimi pięknymi słowami: w widzianym jest tylko widziane, a w słyszanym jest tylko słyszane i w poznawanym jest tylko poznawane.

Co to znaczy, że w widzianym jest tylko widziane? Nie ma osobnego widzącego od kolorów. Jest po prostu sam kolor, ale nie możemy w oddzieleniu od niego znaleźć kogoś dodatkowego, kto widzi. Więc ta buddyjska myśl tak to traktuje, że nie ma tego oddzielenia, to jest niedualne. I to, myślę, jest wspólne dla wszystkich tantr.

Natomiast niektóre systemy mówią, że jest pewna jedność, która jest tym wszystkim. Jest pewna świadomość, która stoi za tym wszystkim. Natomiast buddyzm tutaj mówi, że ta świadomość jest po prostu pewną jakością, że słysząc dźwięki, widząc obrazy – one są w jakiś sposób przejrzyste, jawią się nam. Więc w tym sensie ta świadomość jest taka: ogień jest ciepły i każdy płomień jest ciepły. Każde zjawisko ma ten aspekt poznawczy, że się nam jawi, że oświecona osoba nie jest jak kamień, który jest nieprzytomny i niczego nie doświadcza, ale słyszy, widzi, więc wszystkie zjawiska są w tym sensie uświadomione, ale to, że wszystkie są, nie oznacza, że wszystkie są jedną świadomością. Według buddyzmu tak samo jak to, że wszystkie płomienie są ciepłe, nie oznacza, że wszystkie płomienie są zrobione z jednego ciepła, wszystkie są jednym.

To jest może takie trochę filozoficzne, natomiast te rozróżnienia dla praktyki buddyzmu, w tym buddyjskiej tantry, są bardzo ważne. Bez nich ta medytacja, przynajmniej w obrębie samego buddyzmu, nie będzie poprawnie działać. Chociaż tutaj drobna różnica: buddyjska tantra bardziej niż na filozoficzne metody, które tak sobie teraz wykładamy teoretycznie, stawia jednak na bezpośrednie doświadczenie, uzyskiwane takimi metodami jogicznymi, można powiedzieć.

Veronika: Jest też taki moment, w którym intelektualnie możemy zrozumieć pustkę, że gdzieś tam nie znajdujemy tej esencji w zjawiskach, osobach, przedmiotach. Natomiast czym innym jest podjąć praktykę kontemplacyjną, przyjrzeć się tej rzeczywistości tak konkretnie, czyli na przykład przyjrzeć się swojemu ciału. Tym niemniej te praktyki doprowadzają do takiego autentycznego doświadczenia tego, nie tylko zrozumienia intelektualnego. To jest dosyć istotne, żebyśmy o tym pamiętali: intelektualnie zrozumieć – to jeszcze będzie trochę za mało. 

Tantra buddyjska – jedność, wielość czy nicość?

Aga: Takie jest też podejście w jodze kundalini. My też o tym mówimy, że wiadomo: filozofia, teoria jest ważna, ale wszystko to opiera się na praktyce. Dopiero podczas praktyki tak naprawdę doświadczamy i to zrozumiemy – nie tylko ucząc się, czytając o tym, ale czując na sobie.

A kiedy mówiłeś o tym podejściu do doświadczania na przykład ciepła czy koloru, to też czasami zastanawiam się nad tym: ja widzę np. kolor zielony, ale nie wiem, czy Ty widzisz tak samo ten kolor zielony, czy inna osoba, albo czy tak samo czujemy ciepło. Nawiązuję do tego, o czym mówiłeś, czyli że ten kolor zielony czy to ciepło, które odczuwamy, nie jest jednością, bo nie jesteśmy w stanie wiedzieć, jak to odbierają inni. Czy to też ma z tym związek?

Robert: Nie do końca bym tak powiedział. To bardziej idzie w taką stronę, że w różnych systemach duchowych oświeceni mędrcy próbują na to wskazać, kim tak naprawdę jesteś. I teraz czasem odpowiedzią, którą możemy na to usłyszeć, jest np. „jestem świadomością” albo „duchem, który pojawia się we wszystkim”. Czyli tak, jakbyśmy wszyscy byli zrobieni z czegoś jednego, jakbyśmy wszyscy byli takimi namalowanymi postaciami, ale farba, z której to wszystko jest zrobione, jest jedna. Czasem słyszymy coś w ten deseń. Albo, że wszyscy jesteśmy jak fale jednego oceanu – to są takie bardzo znane metafory.

Natomiast w buddyjskiej tantrze mówimy tak: nie możemy powiedzieć, że jesteśmy czymś różnym w naszej najgłębszej esencji, bo jednak kiedy zbadamy naszą najgłębszą naturę, która jest pusta, ale też jest świadoma, to nie możemy powiedzieć, że w naszej prawdziwej naturze w ogóle nie ma świadomości, no bo nie jesteśmy w stanie doświadczyć niczego poza świadomością. Myślę, że każdy, kto przez chwilę medytował, zastanawiał się nad tymi rzeczami, zauważył, że nie da się doświadczyć niczego bez świadomości, to jest po prostu niemożliwe. Natomiast jeżeli zakładamy, że istnieje coś poza świadomością, to jest to tylko założenie i koncepcja.

Więc co do tej esencji: ona nie będzie się różnić, na przykład moja prawdziwa natura, Twoja czy Veroniki. Tak jak trzy różne płomienie: one wszystkie, jak ich dotkniemy, poparzą nas w taki sam sposób, więc tutaj się nie różnią. Ale nie możemy powiedzieć, że wszyscy jesteśmy jednym w takim sensie, że jeżeli na przykład Ty, Agnieszko, się oświecisz, teraz w pełni się przebudzisz, to ja się na przykład nie przebudzę, jakby mi to nic nie da. Ty będziesz mi mogła dawać jakieś instrukcje, powiedzieć: zobacz, rób takie a takie praktyki, spójrz na swój umysł – ale ja nie będę tego doświadczał, tego przebudzenia, które Ty masz. Więc w tym sensie nie możemy powiedzieć, że wszyscy jesteśmy jednym, więc ani nie jesteśmy dwoma różnymi, ani nie jesteśmy jednym. Tantra właśnie w ten sposób o tym mówi. Ani jeden, ani dwa.

Jak praktykować tantrę buddyjską?

Aga: Rozumiem. No dobrze, to powiedzcie mi teraz, bo mówicie, że to trzeba poczuć w praktyce: na czym polega praktyka tantry buddyjskiej?

Robert: Na transformacji. Praktyka tantryczna polega na transformacji. Co to znaczy? Bo jak myślimy „buddyzm”, to często (może nie wszyscy tak mamy, ale takie mainstreamowe założenie o buddyzmie) pierwszym skojarzeniem jest jakiś buddyjski mnich. On jest taki wyciszony, spokojny. Tantra proponuje podział wszystkich tych sposobów praktykowania buddyzmu, zmierzania do odsłonięcia czy uzyskania jako owocu tego stanu Buddy. Dzieli te podejścia na dwa: wyrzeczenia i transformacji.

Wyrzeczenie wiąże się z tym skojarzeniem ze spokojnymi mnichami. Czyli wyrzekamy się świata, czyli jest ta samsara, to odradzanie się, kolejne wcielenia. I to jest taki kołowrót, który do niczego nie prowadzi według tych podejść opartych na wyrzeczeniu. Więc trzeba całą tę samsarę wygasić i kiedy ją wygasimy, to będzie nirwana. Nirwana w takich podejściach to jest zgaśnięcie całej tej samsary. Nirwana nie jest udaniem się do innego miejsca, tylko jest zgaśnięciem całego tego samsarycznego mechanizmu. Czyli tak, jak gdy gaśnie płomień, nie możemy powiedzieć, że ten płomień udał się na północ, czy na zachód, na wschód czy na południe: on po prostu zgasł. Więc oni poszukują takiego wygaszenia, w tych podejściach opartych na wyrzeczeniu. I to pociąga za sobą pewien stosunek do życia w tych podejściach.

Przeczytaj również  Jak rozpoznać, która czakra jest zablokowana? | Podcast #44

Na przykład tam bardzo mocno stawia się na bycie mnichem. Zresztą w niektórych tekstach buddyjskich z tak zwanego kanonu palijskiego, czy z niektórych wczesnych szkół buddyjskich, mówi się, że arahatem, czyli tym, który osiągnął to wygaszenie w wyniku praktyki buddyjskiej, nie może zostać osoba świecka. Mówi się, że jeżeli jest się osobą świecką, ma się dom, ma się jakieś przedmioty, to nie osiągnie się tego stanu, nie jest to w ogóle możliwe. Podczas gdy inni mówią, że jest to możliwe, ale jak ktoś zostanie arahatem, to po prostu wyjdzie ze swojego domu i już nie wróci. Więc tam jest takie podejście.

Trochę się to zmienia w tak zwanym buddyzmie Mahayana (do którego należy tantra), w którym mówi się, że taka osoba może dalej prowadzić życie świeckiego człowieka, ale nie dla siebie, tylko i wyłącznie po to, żeby pomagać innym na tej drodze do nirwany. Więc to jest jedna rzecz, czyli oni wyrzekają się życia.

I metodologia pracy też jest taka wyrzeczeniowa, czyli w medytacji raczej wygasza się myśli, czyli dąży się do takich medytacyjnych wchłonięć, takich stanów uspokojenia, gdzie doświadczamy nieskończonej przestrzeni, nieskończonej świadomości, nieskończonej nicości i jeszcze subtelniejszych stanów ani istnienia, ani nieistnienia.

Aga: Ja myślę, że ten spokój, o którym mówiliśmy na początku, to będzie taki przykład właśnie pracy opartej na tym, żeby wydłużać te okresy spokoju.

Robert: Tak, z tą różnicą, że w buddyzmie nigdy nie uważa się, że samo kultywowanie spokoju, wyciszenia, zatrzymania myśli w medytacji, prowadzi do tej wolności. Zawsze tu się mówi, że potrzebny jest ten wgląd. Chociaż w tych wyrzeczeniowych sposobach praktyki uważa się, że poza tym wglądem, ten spokój i to wyciszenie jest bardzo ważne. I to też pociąga za sobą dalej pewne kwestie dotyczące zachowania. Czyli praktykujący takie buddyjskie wyrzeczenie powstrzymują się od alkoholu, raczej nie będą słuchać muzyki, generalnie jak seks, to tylko w ramach obowiązku małżeńskiego, w ogóle mnich to nie powinien w takim podejściu przebywać nawet w jednym pokoju sam na sam z kobietą. Więc to jest tak bardzo, bardzo wyrzeczeniowe.

Tam są dwa takie podejścia wyrzeczeniowe. Jedno mówi, że trzeba po prostu wszystkiego się pozbyć. Pozbywamy się myśli, pozbywamy się emocji, coraz mniej angażujemy się w te życiowe aktywności, aż w pewnym momencie jesteśmy wygaszeni całkowicie i już osiągamy tę nirwanę.

Buddyzm Mahajany mówi trochę inaczej o tym. On też stosuje wyrzeczenie, ale na zasadzie wyrzekam się negatywnych emocji: czyli pożądania, gniewu, zazdrości, lenistwa, dumy. I na ich miejsce kultywuje pozytywne jakości: szlachetność, cierpliwość, miłującą dobroć, współczucie. To też jest wyrzeczenie. Dlaczego? Ponieważ wyrzekam się jednej złej rzeczy – tak jakbym miał stare, niefajne ubrania w szafie i wyrzekam się, wyrzucam je i zamiast tego kupuję takie nowe, ładne, święte, piękne. Czyli zamiast tych złych rzeczy kultywuję te szlachetności.

Jak się ma do tego tantra? Tantra buddyjska mówi, że nie musimy się niczego wyrzekać, bo skoro nasza prawdziwa natura już jest tym stanem Buddy, to wszystko, co się w nas dzieje, już w swojej esencji jest oświecone, jest tą wolnością. A więc nasze emocje według tantry, w swoim pierwotnym wymiarze, są mądrością Buddy. Oczywiście one z powodu naszych napięć, nawyków, z powodu naszej niewiedzy, mogą funkcjonować tak niefajnie. Pojawia się gniew i na przykład bijemy kogoś, wyżywamy się na kimś albo tłumimy to w sobie. Poprzez odpowiednie praktyki my odkrywamy taki pierwotny, czysty potencjał tego gniewu, jako takiej mądrości, jako takiej przejrzystej energii. Wtedy on już nie jawi się w naszym doświadczeniu jako ten dualistyczny, ten pomieszany gniew, ale przejawia się jako taka czysta, mądra energia.

A więc tantra uważa, że transformujemy. No i do tej transformacji jest wiele różnych metod. Czasem wyróżnia się jeszcze podejście tak zwanego samowyzwolenia, ale to jest jakby jeszcze głębiej niż tantra i może o tym sobie powiemy później, bo to by było już za dużo takich rozróżnień na ten moment.

Dla kogo jest tantra buddyjska?

Aga: Czyli z tego, co mówicie, z tego, co powiedziałeś, tantra buddyjska może być praktykowana przez normalnych ludzi, mieszkających w mieście, mających rodziny, związki?

Robert: Dokładnie – bo właśnie przez to, że ta praktyka jest oparta na transformacji czy na przekształceniu, to tantra jest bardzo pro-life. Skoro w tym wszystkim możemy odkryć ten pierwotny, mądry, czysty potencjał, to nie musimy porzucać domu, możemy uprawiać seks, nawet według niektórych systemów tantrycznych możemy pić alkohol – czyli robić takie rzeczy, które są w ogóle nie do pomyślenia w tych takich wyrzeczeniowych systemach buddyjskich.

Możemy według tantry prowadzić zwyczajne, świeckie życie i być w pełni oświeconym Buddą. Jest to możliwe z tantrycznego punktu widzenia. Dlatego tantra buddyjska zawiera bardzo dużo metod dla osób, które uważają, że wolność nie jest wolnością od życia, ale ta wolność według tej transformacji jest wolnością do życia.

Aga: Dziękuję. Czyli żeby znaleźć tę pustkę i ten stan, nie musimy być mnichem, nie musimy się wyrzec wszystkiego, tylko właśnie odwrotnie: możemy znaleźć tę pustkę, kiedy żyjemy w cudzysłowie „w chaosie”?

Robert: Tak, tak. I to jest zabawne, bo ta pustka tak naprawdę jest pełnią. Kiedy my porzucamy wszystkie koncepcje na temat rzeczy, osób i tak dalej, my dalej możemy używać myśli i osądu, bo to jest potrzebne w zwykłym życiu. Gdyby ta pustka wymagała od nas zaprzestania myśli i wyrzeczenia, to nie moglibyśmy funkcjonować w życiu, gdzie na przykład czasem trzeba zrobić księgowość, trzeba coś policzyć. Życie świeckiego człowieka niesie ze sobą te wyzwania. 

Tantra mówi, że możemy mieć ten wgląd, kontakt z tą pierwotną naturą rzeczy również z tego poziomu, funkcjonując w zwyczajnym życiu. Tantra mówi, że dzięki tej wiedzy, nasze funkcjonowanie będzie też dużo lepsze, znacznie zdrowsze. Będziemy zachować się mądrzej, będziemy mogli zaufać takiej intuicji swojego ciała, będziemy lepiej wiedzieć, jak postąpić, będziemy bardziej zrelaksowani, będziemy mieli mniej napięć, będziemy mniej zestresowani, będziemy dłużej żyć. Więc według tego podejścia, całe nasze życie i sposób funkcjonowania w świecie ulegnie takiej pozytywnej transformacji.


Jak wygląda praktyka tantry buddyjskiej?

Aga: To jest tak naprawdę bardzo podobne do podejścia jogi kundalini, bo joga kundalini też jest praktyką dla ludzi mieszkających w miastach, mających rodziny, żyjących normalnym życiem. I wcale nie potrzeba jakichś wyrzeczeń, tylko znajdujemy to wszystko, o czym Ty mówisz też. Nie musimy gdzieś szukać, bo już to w sobie mamy. Odkrywamy to, co już w środku jest. Także to jest bardzo podobne podejście. Ale chciałabym, żebyście dali mi przykład takiej praktyki: ktoś, kto do Was przychodzi pierwszy raz na tantrę, od czego rozpoczyna? Na czym polega praktyka, na czym polega medytacja, jak Wy praktykujecie tę tantrę buddyjską?

Robert: My praktykujemy tradycyjną buddyjską tantrę, natomiast też nie wszystkie elementy może przyswoić taki współczesny, zachodni człowiek, zwłaszcza w takim zabieganym życiu. Jest to jakby dodatkowa bariera. Chodzi o pewne rytuały, pewne symbole. Więc na naszych zajęciach i naszych warsztatach my korzystamy z pewnych elementów praktyki buddyjskiej tantry, czyli można powiedzieć, że nasze zajęcia i warsztaty czerpią z tego, bo jesteśmy uprawnieni do przekazywania technik, metod somatycznych, pochodzących z buddyjskiej tantry. Dwójka mistrzów Singapura potwierdziła nasz wgląd w pustość, więc odwołujemy się do tego i korzystamy z tego, ale nasze zajęcia i warsztaty też nie są taką stricte tradycyjną tantrą.

Korzystamy z pewnych uproszczeń i adaptacji dla ludzi, którzy przychodzą na zajęcia, stykają się z tematem tantr po raz pierwszy, nie mają też czasu na te wszystkie tradycyjne, bardzo drobiazgowe metody, może też jeszcze nie są przekonani, nie wiedzą, czym to jest dla nich. Więc korzystamy tutaj z takich głębokich metod. I one pozwalają wejść w ten świat, skorzystać z głębi tych metod, ale z pewnymi wątkami jeszcze nie idziemy tak całkiem daleko, bo wiemy, na początku, jeżeli ktoś może nawet nie jest tak zainteresowany, jeszcze nie wie, czy to jest do końca dla niego, to to może być za dużo.

To jest jedna rzecz. Druga sprawa jest też taka, że nasze zajęcia są dla ludzi świeckich, a tradycyjna tantra też bardzo mocno korzysta z takich specjalnych rytuałów inicjacyjnych, jest dużo też takich kwestii zobowiązań – że zobowiązujemy się, przyjmując takie inicjacje, do wykonywania różnych praktyk czy do określonych zachowań. Więc to wymaga już takiego bardzo dużego zaangażowania, dużego zaufania do tych metod i dla wielu ludzi może to się też kojarzyć z taką religijnością. To jest takie nasze odczucie, więc my tutaj dajemy ludziom pewne narzędzia, żeby oni mogli z tym pracować, coś osiągnąć, natomiast takiej stricte tradycyjnej tantry nie robimy. Raczej wskazujemy pewne metody uczestnikom naszych zajęć, jeżeli są zainteresowani już tak faktycznie.

Może być tak, że ktoś przyjdzie na nasze zajęcia i tam dostaje wszystko, czego chciał. Na przykład dostał metody na pogłębienie kontaktu z ciałem, na otwarcie serca, na pogłębienie kontaktu z partnerem, na transformację jakichś negatywnych wzorców – i on jest zadowolony. Ale może ktoś przychodzi i mówi: „Słuchaj, ja szukam tej wolności od łańcucha wcieleń, szukam takiej stricte tradycyjnej tantry z inicjacją. Chciałbym spotkać lamę, który mnie od A do Z przeprowadzi. Jestem gotów na tego typu praktyki”. No to my wskażemy takiej osobie, jak to będzie wyglądało, natomiast my tego nie robimy. Chcieliśmy to rozróżnić, żeby to było całkiem jasne, co my robimy i dokąd rozciągają się nasze kompetencje, a gdzie się kończą. 

Aga: Rozumiem. Czyli na początek dajecie taki, jakby to powiedzieć, wstęp do Waszej praktyki i przygotowanie do praktyki, tak naprawdę, tak?

Robert: Powiedziałbym, że w pewnych aspektach to jest tylko przygotowanie, a w pewnych idziemy już bardzo głęboko. Bo na przykład w takich metodach somatycznych, które ja mogę przekazywać, to już mamy dosyć zaawansowaną pracę z czakrami, z napięciami w ciele, z otwieraniem różnych ośrodków. A na niektórych polach nie wchodzimy aż tak całkiem głęboko. Nie robimy np. odosobnień w ciemności, co się stosuje w tradycyjnej tantrze. Nie ma u nas jogi śnienia, co też jest w tradycyjnej tantrze. Natomiast dużo właśnie tej pracy z oddechem, z czakrami, z kanałami – takiej jogicznej – u nas na zajęciach jest. Więc jeżeli ktoś np. szuka tego aspektu tantr właśnie jako większego osadzenia w ciele, tego większego relaksu, uwolnienia różnych blokad, no to u nas to znajdzie.

Więc powiedzmy sobie, że wybrane elementy u nas są dostępne całkiem głęboko, inne są na poziomie pewnego wprowadzenia. Dlatego dla nas to też jest zawsze takie niełatwe, bo jak nam ktoś zadaje pytanie, czy my robimy neotantrę, czyli taką nowoczesną, współczesną adaptację do tantry, czy my robimy taką buddyjską, tradycyjną stricte tantrę, to nie możemy powiedzieć, że to czy tamto, tylko mówimy, że jesteśmy gdzieś pomiędzy. Zajmujemy taką ziemię niczyją, żeby pokazać ludziom, jak wygląda ta głębsza, tradycyjna praktyka, ale wszystkich elementów nie możemy dać.

Veronika: Często jest tak, że przychodzą do nas osoby, które w ogóle mówią, że szukały czegoś innego i znalazły coś innego, natomiast im się to bardzo podoba, bo to poszerzyło ich myślenie na temat tantry. Bo jeżeli wpiszemy w Google „tantra”, to znajdujemy głównie neotantrę o takim zabarwieniu seksualnym.

Seksualność w tantrze buddyjskiej

Aga: No właśnie, z tym się często spotykam, że osoby od razu kojarzą tę tantrę z jakimś takim seksualnym podejściem. Czyli tantra buddyjska nie ma takiego podejścia, jeżeli chodzi o seksualność?

Veronika: No nie do końca.

Robert: Powiedziałbym tak: w tradycyjnej praktyce tantrycznej seks to jest 5%. Natomiast na, że tak to nazwę, „rynku tantrycznym”, znajduje się takie propozycje, gdzie proporcje są odwrócone i proponuje się 95% seksualności – nawet jeśli założymy, że to nie jest tylko sam seks, multi orgazmy i takie tam rzeczy, to często dalej w tantrze się trochę zawęża tylko do tematu relacji, czyli bliskość, relacja, intymność. Natomiast taka tradycyjna tantra jest jeszcze szersza, bo szukając tego przebudzenia, a to pracuje się ze świadomym śnieniem, a to są te metodologiczne, a to są medytacje à la Vipassana – to jest bardzo szerokie, znacznie szersze niż to, jak często kojarzy się ta nowoczesna tantra. To jest pewna kompletna ścieżka.

Aga: Czyli ta nowoczesna tantra, o której teraz wspomnieliście, to jest coś, co zostało stworzone tutaj, przez nas, na Zachodzie, czy też to pochodzi z tradycji tantry, jak Wy uważacie? Czy to zostało stworzone teraz, w czasach nowoczesnych, dla naszych upodobań, czy to po prostu też pochodzi z innej praktyki tradycyjnej? Ta neotantra, o której mówicie, że jest więcej seksualności, a dużo mniej podejścia duchowego, poszukiwania wyzwolenia.

Robert: Tak i nie. Myślę, że na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi, bo to są pewne złożone procesy. Taka ciekawostka: często ludzie po raz pierwszy słyszą o tantrze poprzez masaże tantryczne, które powstały chyba w Niemcach w latach 70. To taka ciekawostka, która obrazuje, że dużo z tych elementów powstało na Zachodzie albo nawet dużo elementów tej neotantry i tej świętej seksualności powstało tak naprawdę na bazie rodzimej, europejskiej ezoteryki, gdzieś tam obecnej właśnie w zachodniej alchemii. Więc dużo elementów jest stąd. Oczywiście dużo bierze się też ze Wschodu, tak jak ludzie wykorzystywali różne praktyki jogiczne, które istniały na Wschodzie i też dotyczyły seksualności, no i eksportowali je na Zachód. Robili to zarówno ludzie z Zachodu, którzy tam przyjeżdżali, odwiedzali Indie, dowiadywali się o tym, jak i ludzie ze Wschodu, którzy widzieli, że ludzie z Zachodu szukają tej wiedzy, są głodni tego, zwłaszcza że też ta seksualność pobudza wyobraźnię.

Aga: To chyba najbardziej przyciąga ludzi, bo jest takie prowokujące, można powiedzieć?

Robert: Tak. Dużo z tych technik pochodzi z bardziej tradycyjnych praktyk, natomiast była w tym taka selekcja jednak na rzecz seksualności często. Nie zawsze to były elementy samej tradycyjnej praktyki tantrycznej, bo bardzo trudno jest znaleźć takie elementy tej tradycyjnej praktyki (kiedyś było trudniej, teraz może jest trochę łatwiej). Dużo elementów do neotantry brało się tak naprawdę z Kamasutry. Tantra szuka przebudzenia, natomiast całą sztuką miłości w Indiach była Kamasutra i dużo rzeczy bierze się z Kamasutry, a Kamasutra też czasem jest w popkulturze prezentowana w sposób spłycony. Bo myślimy „Kamasutra” i pojawiają się obrazy pozycji seksualnych.

Kamasutra, poza samą techniką ars amandi, traktowała też o tym, jak powinny wyglądać właściwe zaloty, o tym, jakie role mają mężczyźni i kobiety, jak powinna wyglądać komunikacja pomiędzy nimi – więc to było bardzo szerokie i duża część tej wiedzy trafiła na Zachód jako tantra, więc mamy tutaj pewną mieszankę tego wszystkiego. Nie jest nigdy łatwo to wszystko zrozumieć, uporządkować.

Metody tantry buddyjskiej

Aga: Trochę opiszcie mi też, jak wygląda praktyka. Czy to się po prostu siedzi w stanie medytacyjnym i się medytuje, czy są jakieś pozycje, tak jak w jodze, czy coś jest takiego charakterystycznego właśnie dla tantry buddyjskiej?

Robert: Przede wszystkim taką bardzo ważną, centralną metodą w buddyjskiej tantrze, jest praca z tak zwanym bóstwem medytacyjnym. To jest jedna z najważniejszych metod, gdzie w pierwszej fazie tak zwanej budowania, wizualizujemy się, albo wizualizujemy na zewnątrz bóstwo, które jest symbolem tej naszej natury Buddy. Czyli wizualizujemy jakiegoś Buddę albo Bodhisattwę i staramy się coraz bardziej utożsamiać z jego jakościami. Są różne podejścia. Są takie, gdzie wizualizujemy to jako coś zewnętrznego, co nas błogosławi, wysyła nam, nadaje nam moc. A są takie systemy, gdzie my siebie wizualizujemy jako takiego Buddę. To jest ta faza budowania.

Natomiast w fazie spełniającej my teraz sprawiamy – bo taka sama wizualizacja to jest dalej dosyć mentalne, to jest jeszcze jakiś rodzaj halucynacji naszego tworu – i w fazie spełniającej następnie my zakorzeniamy się tak bezpośrednio w tym wglądzie, somatycznie z ciała, poprzez metodę pracy z czakrami, z kanałami, z oddechem.

Te dwie fazy często są takim modelem całej tej praktyki tantrycznej. One nie we wszystkich podejściach tantrycznych są, ale w większości buddyjskich je znajdziemy.

I poza tym do tych obydwu faz musimy znaleźć bardzo wiele różnych metod. I to może być taniec. Na przykład my praktykujemy taniec Wadżry. To mogą być praktyki jogi jak na przykład jantra joga. To mogą być też salungi, czyli takie właśnie praktyki z ruchem, z jakimiś asanami. Będą praktyki pranayam – z oddechem, kierowaniem energii w ciele w określony sposób, np. wchodzeniem do kanału centralnego, otwieraniem poszczególnych czakr w ciele. Więc mogą to być praktyki na siedząco lub mogą być takie wykorzystujące elementy ruchu. To jest bardzo różnorodne. Mogą być praktyki medytacji, gdzie np. analizujemy to doświadczenie, rozkładamy na czynniki. Mogą być takie jak vipassana, że obserwujemy myśli, obserwujemy wrażenia. Takie metody też są używane w tantrze. Badamy esencję, badamy energię tych emocji za pomocą określonych wskazówek do kontemplacji. Jest dużo praktyk kontemplacyjnych, na przykład rozmyślamy nad śmiercią, nietrwałością – takie bardziej, jak bym to powiedział, buddyjskie tematy. Więc to też się jak najbardziej stosuje.

Poza tym będą praktyki takie bardziej szamańskie, czyli na przykład takie rytuały, gdzie kontaktujemy się poprzez różne symbole z innymi płaszczyznami, z innymi wymiarami istnienia, gdzie wizualizuje w takich zantropomorfizowanych formach różne energie i wchodzimy z nimi w kontakt. Jest dużo takich praktyk, gdzie wykorzystuje się jakieś instrumenty do wydawania dźwięków, jakieś rytualne rekwizyty. Więc dużo też jest takich praktyk. Są praktyki jogi śnienia, czyli rozwijania świadomych snów. Są praktyki odosobnień w ciemności, praktyki wizji, gdzie pracujemy z różnymi archetypami poprzez wspieranie rozwoju takich spontanicznych wizji. I bardzo dużo pracuje się w tantrze buddyjskiej z mantrami, dlatego czasem nazywa się ją mantrayaną. Więc czasem po prostu się te mantry śpiewa same w sobie, a czasem używa się ich w innych praktykach, na przykład w tych rytualnych albo jak praktykujemy z tymi bóstwami, to każda z nich ma swoją mantrę. Ta praktyka tantry buddyjskiej ma wiele aspektów, różnych narzędzi, które wykorzystuje.

Przeczytaj również  10 Niezbędnych Nawyków | Codzienna Rutyna Bez Kompromisów | Podcast #59

Jak często praktykuje się tantrę buddyjską?

Aga: Wy praktykujecie tantrę buddyjską na co dzień? Czy to jest Wasza codzienna praktyka? Bo podejrzewam, że Wasza praktyka jest inną praktyką, bo już pewnie praktykujecie tantrę buddyjską jakiś czas i pewnie to już jest bardziej zaawansowana praktyka. Ale czy jeżeli ktoś na przykład do Was przychodzi, zaczyna tę praktykę, czy to jest coś takiego, co się robi raz w tygodniu, czy raczej zobowiązuje się praktykować codziennie?

Veronika: My praktykujemy codziennie i też my praktykujemy Dzogchen, więc u nas jest trochę tantry, trochę Dzogchen, aczkolwiek w tej chwili praktyki, które robimy, są bardzo tantryczne. Pracujemy w sumie z bóstwami medytacyjnymi, więc to jest czysta tantra. Staramy się medytować codziennie przez około dwie godziny, natomiast życie codzienne weryfikuje nas i różnie to bywa. Staramy się, aby nie było to dla nas problemem, że tak jest, to też sobie wypracowaliśmy. Natomiast to jest nasze indywidualne, nasze własne zobowiązanie, które podjęliśmy w naszej relacji tantrycznej, ponieważ praktykujemy razem. I jest ta praktyka takim fundamentem też naszej relacji, muszę powiedzieć.

Robert: Natomiast te dwie godziny wynikają z tego, że my podążamy pewnym programem. Tak jak Veronika powiedziała, my też praktykujemy Dzogchen. Ono wywodzi się z praktyki tantryzmu buddyjskiego, ale Dzogchen jest jeszcze czymś troszeczkę innym. Też jest mocno osadzone w tantrze, ale to może później, może na przyszłym spotkaniu, jeżeli będzie okazja, to tego dotkniemy. Natomiast takim nowym osobom nie sugerujemy aż tyle praktyki. My wiemy, że dla kogoś, kto dopiero zaczyna, to jest to niewykonalne, chociażby ze względu na to, że osoba, która dopiero zaczyna jakiś temat, często nawet nie ma wystarczającej motywacji. Ona dopiero tego próbuje, nie ma jeszcze na tyle narzędzi, nie jest przyzwyczajona do robienia tego.

Veronika: Z osobami, z którymi pracujemy na kursach, spotykamy się raz w tygodniu, prowadzimy tantrę przez 1,5 godziny lub więcej, bo zostajemy też często na pytania i odpowiedzi z uczestnikami. Natomiast zachęcamy uczestników do tego, żeby pracowali codziennie, udostępniamy im nagrania z materiałami z zajęć. Mają z zajęć co najmniej dwie lub trzy praktyki, z którymi mogą dalej pracować. Pozostawiamy to, co jest dla nich na ten moment dobre, więc oni sobie mogą wybierać. My dostarczamy tych narzędzi i jest ich naprawdę dosyć sporo. No bo tak jak mówię, na każdych zajęciach są co najmniej 2-3 praktyki, a tych zajęć w tej chwili mamy 2-3 praktyki, 2-3 metody i tych zajęć jest to około 10. No więc tego jest dosyć sporo.

Robert: Zawsze na początku pracujemy sobie mantrą, bo to jest świetna praca w kręgu, jak wszyscy razem mantrujemy w jednym dźwięku. I na każdych zajęciach zawsze jest albo jakaś medytacja, albo jakaś kontemplacja, albo praca wyobrażeniowa, na przykład jakaś taka głębsza podróż wewnętrzna. Na przykład wizualizujemy animę albo animusa i pracujemy właśnie ze swoją wewnętrzną męską lub żeńską stroną poprzez pracę z wizualizacją. Albo ostatnio kontemplowaliśmy z uczestnikami efekt lustra, więc wypisywali sobie różne jakości, które zauważają u osób, z którymi w jakiś sposób rezonują, i szukali tego w sobie poprzez pracę wyobrażeniową.

Zawsze mamy jakąś metodę somatyczną, czyli albo pokazujemy takie tantryczne metody na uwolnienie napięć i traum z ciała, albo na otwarcie ośrodków energetycznych, już o tym była mowa parę razy. Czyli na przykład mamy u nas praktyki z otwieraniem czakry serca bardzo dużo, bo wiemy, że jednak dalej ludzie szukają we współczesnej tantrze tej głębi w relacjach mocno. Od tego nie uciekamy, dajemy takie elementy.

Czasem te praktyki somatyczne dajemy w kontakcie z drugą sobą. Są na przykład praktyki jakieś z dotykiem, tutaj zawsze robimy to w ubraniach. My staramy się podchodzić do tego z dużym szacunkiem dla naszych uczestników i raczej podchodzimy do tego w taki bezpieczny sposób, nie naruszając niczyich granic. Takie metody też dajemy, no i dajemy zawsze jakieś elementy czy to ruchu, czy tańca.

Przy technikach dotykowych nie jest powiedziane, że ktoś musi siąść i wyznaczyć sobie 20 minut, żeby to robić. Bardziej, jak para to dostaje, to kiedy oni razem się ze sobą dotykają. To nie jest formalna praktyka. Tantra to jest przede wszystkim coś, co my robimy w życiu codziennym. Tantra tak naprawdę znajduje się w naszym stosunku do życia i podejściu do wszystkich sytuacji. Więc my zachęcamy przede wszystkim uczestników do wdrażania tej wiedzy w swoje relacje, w to, jak odczuwają swoje ciało na co dzień, w to, jak dotykają partnera. Oczywiście dobrze jest trenować, natomiast tutaj odnosząc się do Twojego oryginalnego pytania, zachęcamy przede wszystkim uczestników do regularności, nawet jeżeli nie mają dużo czasu.

Veronika: Pięć minut mogą wygospodarować, ale jeśli robią to regularnie, to wyrabiają sobie nawyk podchodzenia do medytacji czy praktyki codziennej. I to jest bardzo dobry start, bo potem te 5 minut łatwiej jest rozszerzyć o kolejne minuty. Natomiast odkładanie codziennie prowadzi do tego, że przechodzimy znowu na zajęcia z tantry, a niczego nie robiliśmy w międzyczasie.

Robert: Staramy się też, żeby to było indywidualne, bo zawsze dajemy uczestnikom możliwość zapytania nas, poza tymi nagraniami, zawsze gdzieś na koniec wysyłamy też takie formularze, za pomocą których mogą opisać, co jak im szło w trakcie kursu, co ich zainspirowało, a z czym w ogóle sobie nie radzili. I dajemy jakieś rady, z czym sobie mogą pracować. Pytamy, ile mają czasu, więc osobom, które są chętne do tego, staramy się trochę doradzić, jak one mogą sobie już zorganizować tę własną, samodzielną praktykę w trakcie kursu czy poza kursem.

Tantra – w parze czy solo?

Aga: Czy na Wasze kursy osoby przychodzą pojedynczo, czy właśnie przychodzą pary? 

Veronika: Bardzo różnie. W Warszawie mamy większość singli. W Łodzi pół na pół. Także chyba nie znaleźliśmy na razie jeszcze reguły. Są pary, są i single, natomiast my mamy też taki nasz osobny program, który nazywamy Relacja Tantryczna w formie warsztatowej, przeznaczony tylko dla par. Tam już pracujemy stricte z parą, natomiast na tych zajęciach powiedzmy bardziej ogólnych – nazywamy je Miejską Tantrą – to jest tantra skierowana do wszystkich, którzy chcą tę tantrę praktykować, bo tak jak już wcześniej była o tym mowa, możemy ją praktykować w parze, możemy ją praktykować, będąc singlem.

Robert: Mi się wydaje, że wcześniej nam to jakoś umykało, bo istnieją różne typy tantrycznej praktyki. Jak mówiliśmy o praktykowaniu w parze i tej seksualności, to zeszliśmy trochę na to, jak to wygląda współcześnie, jak się kształtowała ta współczesna tantra. A tutaj może skoro już to padło, o tym naszym warsztacie relacji tantrycznej, to w tej tradycyjnej buddyjskiej tantrze i właśnie w tym, co my robimy, jest dużo praktyk w parze. Oczywiście to jest jakiś tam wycinek. Więc my czerpiemy głównie z tych technik somatycznych, takich prac z ciałem i oddechem, z buddyjskiej tantry.

Tutaj wzorujemy się na jednym z moich nauczycieli. Mistrz buddyjskiej tantry dr Zaredzina Dziareju, który nauczał praktyki relacji tantrycznej. Relacja tantryczna to jest taka relacja nastawiona na rozwój, na wzajemne szukanie przebudzenia: zarówno indywidualnie, jak i razem, w relacji. To jest takie wspieranie się. Stosuje się do tego różne metody.

Czyli pracujemy w medytacji z partnerem, ściągamy z niego projekcje, uwalniamy tę naszą wizję partnera od jakichś naszych wyobrażeń, oczekiwań.

Relacja miłosna a tantra

Veronika: Ja bym powiedziała, że jest dosyć spory nacisk na takie postrzeganie tej drugiej osoby w sposób wyzwolony i niekonceptualny przede wszystkim. Czyli pytamy nasze serce, pytamy nasze ciało, staramy się otrzymać informację skądinąd niż z naszych wyobrażeń i umysłu, przeciwdziałając takiej tendencji, że ten umysł wie. Przeciwdziałając takim sytuacjom, kiedy nie pozwalamy na przykład dojść partnerowi do głosu, bo przecież ja wiem, co ty chcesz powiedzieć. To jest opieranie się na bezwarunkowej miłości. Czyli miłości nie zawsze w sensie romantycznej miłości, tylko miłości do człowieka. Czyli zupełna akceptacja i nieposiadanie oczekiwań względem tej osoby, tylko akceptacja dokładnie takiej, jaka jest. I umiejętność dostrzeżenia jej, ciekawość też, odkrywanie tej osoby.

Robert: Poza tym to uwolnienie od tych oczekiwań naszych i tych filtrów, pozwala drugiej osobie rozwinąć skrzydła. Bo ważna jest i ta bliskość w relacji, ale też taka przestrzeń, że pozwalamy tej drugiej osobie nas zaskakiwać i też sobie zaskakiwać siebie. Tak jak w sumie mówiliśmy o tym na zajęciach. Jeżeli kochamy naszego partnera, to nigdy nie chcielibyśmy być w życiu naszego partnera tą osobą, która podcina skrzydła, mówiąc: a Ty to nie potrafisz robić takich rzeczy, Tobie się pewnie nie uda.

To jest bez sensu i nie tylko ogranicza to nas oboje, ale gdybyśmy nie pozwalali partnerowi właśnie się tak swobodnie manifestować, to prędzej czy później skończylibyśmy w tym miejscu, gdzie jesteśmy zawiedzeni i mówimy: myślałem, że jesteś inna, czy coś takiego. Idziemy w innym kierunku: to zawsze jest taka nowość, zawsze jest taka świeżość, przez co w relacji tantrycznej tak naprawdę miłość rośnie przez cały czas trwania relacji, a nie spada, jak to bywa w takich pustych związkach, w których nie pracujemy nad tym w żaden sposób.

Aga: Jest to naprawdę niesamowity temat, bardzo mnie to interesuje i czasami mi się wydaje, że odkrywamy to też, będąc już bardziej świadomi siebie i kiedy posiadamy taką większą mądrość w życiu. Czasami łapię się na tym, że wydaje mi się, że młodym osobom jest trudniej to zrozumieć, ale też pewnie nie zawsze, bo to też zmienia się, nie można tak szufladkować kogoś. Myślę, że byłoby wspaniale, gdybyśmy umówili się kiedyś na inne spotkanie konkretnie na temat relacji, bo to jest bardzo ciekawy temat i już widzę, czuję, jak zaczęliśmy o tym mówić, że to jest coś, czym na pewno wszyscy, którzy nas słuchają, też się zainteresują: na czym polega tak naprawdę nasza relacja z partnerem. Więc myślę, że może jeżeli się zgodzicie, to umówimy się kiedyś na osobne spotkanie i wtedy tylko o tym porozmawiamy, o tym podejściu tantry do relacji.

Buddyzm tantryczny – podsumowanie

Aga: Chciałam jeszcze do tego wrócić i podsumować wszystko: czyli osoba, która przyjdzie do Was na kurs, która jest tym tematem zainteresowana, może to być osoba, która jest samotna, po prostu szuka czegoś, to nie znaczy, że przyjdzie do Was i dostanie partnera, który też jest samotny, tylko może praktykować sama ze sobą, bo do tego jest wiele narzędzi, różnych metod. Również pary mogą praktykować metodami takimi typowo dla par.

A druga rzecz, o której mówiliście, że to jest praktyka dla wszystkich. Czyli nie musimy się wyrzekać różnych rzeczy, tylko może to być takim naszym wyzwaniem, że posiadając te wszystkie inne rzeczy, szukamy tego spokoju, tej ciszy, tej pustki – a niekoniecznie, bo łatwo by nam było po prostu, tak można powiedzieć, wyrzucić wszystko z domu i wtedy nam jest łatwo być w takiej pustce. Teraz oczywiście tak porównałam to do fizycznego podejścia, a może właśnie trudniej jest nam, posiadając te wszystkie rzeczy, znaleźć tę pustkę. Tak samo, jak czasami się medytuje. Medytujemy i chcemy ciszy dookoła, a tak naprawdę możemy medytować też wtedy, kiedy jest chaos i też możemy być w tej pustce. Czyli to takie jest trochę wyzwanie, że jeszcze wtedy głębiej wchodzimy w ten stan, tak naprawdę wchodzimy w ten stan, kiedy potrafimy być właśnie w tym chaosie, ale znaleźliśmy pustkę.

Veronika: Tak, tak, dobrze nas zrozumiałaś.

Robert: Wskazując na kilka z tych elementów, tak żeby już to dokończyć i fajnie spiąć to, co właśnie powiedziałaś: tak dokładnie to wygląda, że jak przychodzą do nas osoby, to mogą praktykować same.

Są oczywiście takie praktyki, gdzie zachęcamy do medytowania z drugą osobą, bo to są praktyki też, które w ogóle przydają się w życiu na co dzień. Bo tantra to głębokie relacje nie tylko z partnerem, ale też to potrafi być znaczący uśmiech i autentyczny kontakt wzrokowy z przypadkowo napotkaną osobą. Czyli uczymy też ludzi otwierać serca czy doświadczać właśnie z poziomu różnych otwartych czakr na różne osoby.

W praktykach z dotykiem, gdzie uczymy właśnie jakiegoś dotyku czy np. odpuszczania granic ciała, takiego zlewania się z drugą osobą, tutaj nie zmuszamy nikogo do praktykowania z drugą osobą. Raczej pokazujemy, jeżeli ktoś przychodzi indywidualnie, jak nauczyć się tego jeszcze bez partnera, żeby później wykorzystać tę wiedzę, kiedy nadarzy się okazja do tego. Natomiast, jak pracujemy z parami, to oczywiście one sobie wtedy robią te techniki.

Co do tego spokoju, o którym powiedziałaś, to jest tak, że tantra to jest zarówno cisza, jak i ruch. My znajdujemy ten spokój. Ja uwielbiam metaforę, że (bo w tantrze jest bardzo duży nacisk na pracę z ciałem według tantry) w pełni przebudzona osoba jest w pełni osadzona w ciele. Nigdzie nie dysocjuje, nie odlatuje od tego ciała, ale jest w pełni obecna w swoim fizycznym ciele. I znajdujemy wtedy poprzez takie praktyki i takie somatyczne metody praktyki z ciałem, w sobie taką niesamowitą głębię. We własnym ciele znajdujemy taką głębię jak taki niezmierzony, taki wszechogarniający, głęboki ocean. I to jest tak, że kiedy my potrafimy czerpać głęboko z tego zasobu, to tutaj, w tym życiu, na powierzchni może się dziać wszystko. Mogą być sztormy, mogą być burze, mogą być huragany, ale my, będąc osadzeni też w tym głębokim spokoju, jesteśmy w stanie to wszystko przyjąć, bo te sztormy na powierzchni nie mogą w żaden sposób poruszyć właśnie tych głębin naszej istoty.

Veronika: Ja bym tutaj jeszcze dodała, że te sztormy na powierzchni my też rozpoznajemy. Rozpoznajemy, że ich natura również jest pusta.

Robert: Tak, tak. Czyli w ten sposób my możemy integrować ten ruch. My nie musimy zatrzymać myśli, mogą przerwać się tutaj emocje. Jako praktykujący tantrę możemy się spieszyć, możemy biegać, możemy wdawać się w jakieś dyskusje, możemy brać udział w życiu ze wszystkimi jego aktywnościami i nawet manifestować się w taki sposób dosyć szybki.

Nie jesteśmy spokojni na zasadzie właśnie tego tylko spokojnego Buddy, ale znajdujemy w sobie kontakt z tą właśnie głębią, która jest w jakiś sposób nieporuszona niezależnie od tego, co by się działo.

Aga: I to jest dobre zakończenie tego naszego dzisiejszego spotkania. Może to mógłby być cel każdej praktyki, każdej naszej praktyki życia w ogóle: obojętnie co się dzieje dookoła, nauczyć się tego. Bo tak, jak mówiłam wcześniej, łatwo jest nam praktykować, gdy jesteśmy w odosobnieniu, na pustyni, gdziekolwiek – w pięknym otoczeniu, w ciszy. Ale znaleźć ten moment, kiedy zdenerwują nas nasze dzieci, czy coś się dzieje, w korku stoimy – i po prostu wtedy znaleźć ten moment. To jest taka motywacja, inspiracja dla wszystkich, po co w sumie (nie tylko oczywiście, ale też) warto praktykować – żeby właśnie w takich momentach być w pełni w sobie, w ciszy i nie reagować, tylko być.

Robert: Jeżeli mogę dodać na koniec – myślę, że to będzie takie fajne na koniec – to oczywiście robimy odosobnienia, bo pewne rzeczy możemy sobie na nich wypracować, ale najważniejsza jest właśnie ta praktyka w życiu codziennym, bo te metody są często bardzo szybkie, jesteśmy w stanie je bardzo łatwo zastosować.

Jeżeli już nauczymy się, jak wejść, otworzyć to serce, to na początku wiadomo, że to wymaga trochę czasu, ale w pewnym momencie to jest tylko kwestia powrotu tam i oddychania. Taki prosty przykład. I tak samo z innymi metodami tantrycznymi, jakich się odpowiednio nauczymy. Są bardzo szybkie i możemy je zastosować w każdej sytuacji.

I jak to fajnie powiedział nasz mistrz Dzogchen i też tantry, Czogjal Namkhai Norbu: nie możesz powiedzieć, że nie masz czasu na praktykę, ponieważ jeżeli masz czas być rozproszonym, to masz czas być obecnym. Zasada jest ta sama.

Aga: Cieszę się bardzo, dziękuję Wam bardzo za dzisiejsze spotkanie!

Veronika: My Tobie również.

Aga: Dziękuję. Mam nadzieję, że przyjmiecie też zaproszenie do następnego odcinka, kiedy porozmawiamy o tantrze dla par, czy w ogóle o pracy, o relacjach w parach.

Robert: O relacji tantrycznej możemy porozmawiać.

Veronika: Możemy porozmawiać o relacji tantrycznej. Czyli takim wyspecjalizowanym kawałku.

Aga: Cieszę się bardzo, naprawdę. Wszyscy, którzy nas słuchacie teraz, napiszcie w komentarzu, co Was interesuje, jeżeli chodzi o tantrę, o czym chcielibyście się więcej dowiedzieć. Ja oczywiście w opisie naszego spotkania dam Wam namiary na Veronikę i Roberta, na ich kursy, na które możecie się zapisać i nauczyć się troszeczkę więcej. No i cóż, do następnego spotkania. Dziękuję Wam bardzo.

Veronika: Do zobaczenia.

Robert: Do zobaczenia, pa.

Podcast znajdziesz na platformach:

Spotify 

YouTube

Muzyka użyta w podcaście:

Hansu Jot – Sat Narayan Haree Narayan

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć! Mam na imię Aga. Jestem nauczycielką jogi z Kopenhagi. Z jogą jestem związana od ponad 20 lat. To nie tylko moja droga zawodowa, ale przede wszystkim ogromna pasja i sposób, w jaki żyję.

Zapraszam Cię do wyjątkowego świata jogi kundalini!

Przeczytaj artykuły na blogu, obejrzyj filmy na YouTube albo wysłuchaj mojego podcastu. A jeśli chcesz być ze mną na bieżąco, zaobserwuj mnie na mediach społecznościowych.

Zobacz więcej wpisów

Odbierz dostęp do bezpłatnego kursu

Od czego zacząć praktykę Jogi Kundalini?

Pozostań ze mną w kontakcie, zapisz się do mojego newslettera i odbierz dostęp do bezpłatego kursu.