Myślałam, że na temat prawa przyciągania wiem już wszystko, jednak gdy sięgnęłam po książkę Urszuli Falkowskiej – Narzędzia Prawa Przyciągania- na nowo przypomniałam sobie o tym wspaniałym narzędziu, dowiedziałam się czegoś nowego oraz poczułam ogromną motywację. Zainspirowana książką postanowiłam nagrać dzisiejszy odcinek podcastu, do którego zaprosiłam sprawczynię całego zamieszania, czyli Urszulę Falkowską. Ula ma olbrzymią wiedzę na temat prawa przyciągania, którą postanowiła się z nami podzielić.
W tym odcinku dowiesz się:
- czy prawo przyciągania może wiązać się z rozwojem duchowym i religią;
- co znajdziesz w książce Narzędzia Prawa Przyciągania;
- jak nauczyć się wykorzystywać prawo przyciągania.
- prawo przyciągania a fizyka kwantowa;
Chcesz dowiedzieć się, jak wykorzystujemy prawo przyciągania w naszym życiu? Zapraszam Cię do wysłuchania podcastu.
Blog Urszuli: https://www.bodymindmassage.pl/
Książka Urszuli: Narzędzia Prawa Przyciągania
Transkrypcja podcastu:
Aga: Witajcie w podcaście Akademia Kundalini Jogi z Agą. Do dzisiejszego podcastu zaprosiłam specjalnego gościa. To Urszula Falkowska, autorka książki Narzędzia Prawa Przyciągania i autorka bloga Body Mind Massage. Ulu, dziękuję Ci, że zgodziłaś się porozmawiać, bo powiem szczerze, że jesteś ostatnio obecna w moim domu cały czas, dlatego że czytam twoją książkę i to właśnie w związku z twoją książką pomyślałam sobie, że koniecznie musimy porozmawiać o tych narzędziach przyciągania, czyli o prawie przyciągania. Witam Cię.
Ula: Super, bardzo się cieszę. Witam Cię!
Książka Narzędzia Prawa Przyciągania
Aga: Kiedy ty się ze mną skontaktowałaś i wysłałaś mi książkę, bo od ciebie dostałam książkę, to ja sobie tak pomyślałam: A dobrze, no przeczytam książkę, ale przecież to wszystko już wiem, bo te wszystkie rzeczy, prawo przyciągania, to wszystko już też czytałam i różne książki. Mówię: To już wszystko wiem, ale no dobrze, dobrze. I jak zaczęłam czytać twoją książkę, to wszystko mi się przypominało, ale też oczywiście było dużo nowych rzeczy, tak wszystko jest fajnie poukładane w twojej książce. I dostałam inspiracje i motywacje, żeby znowu tę metodę stosować, więc bardzo, bardzo jestem ci wdzięczna. Dziękuję ci bardzo! I tak jak mówiłam, jeszcze nie skończyłam, już jestem prawie na końcówce twojej książki, ale cały czas ją czytam i też wciągnęłam do tego mojego męża i moje dzieci nawet. Także wszyscy robimy teraz te ćwiczenia prawa przyciągania.
Ula: Wszyscy mówią, że ostatni rozdział jest najlepszy. No ale to pewnie dlatego, że większość osób, które czytają mojego bloga czy sięgają po taką książkę, to są osoby, które gdzieś tam szukają rozwoju duchowego. A ostatni rozdział to jest właśnie Bóg a prawo przyciągania. Więc mam nadzieję, że dotrwasz do tego ostatniego i że też Ci się spodoba. Bo nie spodziewałam się takiego odbioru, bałam się w ogóle. Bo myślałam, że to właśnie będą ludzie czytać tacy, którzy chcą coś tam przyciągnąć w życiu, osiągnąć jakieś tam konkretne cele, też takie bardzo materialne. I się bałam tego ostatniego rozdziału, a tu się okazuje, że wszystkim najbardziej się podoba.
Pojęcie Boga w jodze i w rozwoju duchowym
Aga: Tak, ja ciebie doskonale rozumiem, no bo tam jest mowa o Bogu, a my troszeczkę boimy się o tym mówić, dlatego że boimy się właśnie takiego odbioru: czy ludzie nie pomyślą sobie, że to jest jakaś religijna książka. Ja mam podobnie, bo w jodze kundalini bardzo często też mówimy o Bogu, połącz się ze swoim Bogiem. I też na początku uczenia jogi tak bardzo bałam się tego słowa, więc zawsze wymieniałam to słowo. Aż właśnie też przekonałam się, tak jak Ty mówisz, że dużo osób tego szuka. No i też taka troszeczkę jest zakłamana interpretacja wielu osób na temat Boga.
Ula: Bo trzeba pamiętać, że to jest tylko słowo. Bóg to jest tylko słowo. A tu można powiedzieć wszechświat, można powiedzieć wyższe ja, można powiedzieć źródło. I to nie ma znaczenia. To chodzi po prostu o energię, która właśnie nas w tym wszystkim prowadzi. I to jest uniwersalne i w jodze, i w jakichś różnych innych praktykach, i w osobach, które nawet są ateistami, a stosują prawo przyciągania. Ja uważam, że to by było niekompletne. Że musiałam po prostu dodać ten rozdział. Że to my sami oczywiście odpowiadamy za kreowanie własnej rzeczywistości, ale jest coś takiego, co nam w tym pomaga.
Więź z Bogiem a prawo przyciągania
Aga: Dokładnie. I ja ci powiem tak, że jak czytałam sobie pierwsze rozdziały, pierwsze kartki, to tak, jakbym czytała swoje życie. Bo jak ty opisywałaś, jak to u ciebie się zaczęło (zresztą mam nadzieję, że troszkę nam tutaj zaraz powiesz też w podcaście, jak to się u ciebie zaczęło), to mówię: Przecież to tak, jakbym czytała o sobie. Bo ja, jako dziecko, mała dziewczynka jeszcze, też przecież nie znałam żadnych technik, nie czytałam wtedy książki, ani nie widziałam filmu Sekret i tak dalej, a te wszystkie rzeczy już stosowałam. I wtedy, mimo że u mnie w rodzinie w ogóle nie było rozmów o Bogu, wręcz odwrotnie, jakoś tak moi rodzice w tych czasach, kiedy byłam mała, nie mogę powiedzieć, że byli ateistami, ale nie praktykowali w ogóle, nie chodziliśmy do kościoła ani takich różnych rzeczy nie robiliśmy. Także ja na przykład miałam bardzo mocne połączenie – nie wiem, co się stało, ale miałam bardzo mocne połączenie i muszę ci powiedzieć, że ja zawsze to przypominam sobie.
Miałam dwa przypadki jako mała dziewczynka, że wymarzyłam sobie buty, takie białe buciki jakieś na lekkim obcasie, a to były czasy komunizmu, gdzie nie było tak, jak teraz, że na Allegro czy gdziekolwiek wypiszesz i już Ci się pojawia. A poza tym też tak jakoś miałam poczucie, że no ja nie mogę, nawet nie pytałam o to mojej mamy. I wtedy pamiętam, poprosiłam Boga o to i nawet sobie pomyślałam: Czy ja mogę prosić Boga o buty? Ale mówię: A spróbuję, dlaczego nie. I kilka dni później moja mama przyszła do domu z takimi butami.
To była pierwsza moja taka sytuacja, a druga była jeszcze bardziej niesamowita. Byłam na wakacjach, to były też pierwsze wakacje zaraz po obaleniu muru berlińskiego, także pierwszy raz mogliśmy wyjechać na wakacje za granicę, ja razem z moimi rodzicami. To był rok 1990, pewnie niektórzy z Was dopiero się urodzili, ale to było wtedy i wyjechaliśmy do Austrii. I ja, po prostu dziecko komunizmu, które nie wiedziało w ogóle kolorów wcześniej, tylko wszystko szarobure, zobaczyłam te piękne sklepy, wystawy. I w jednym z tych sklepów na zewnątrz były wywieszone ubrania, wisiała bluzka. I ta bluzka tak mi się spodobała! I znowu, nawet nie śmiałam poprosić moich rodziców, bo wiedziałam, że po prostu nawet nie było ich na to stać, żeby mi kupić tę bluzkę, ale tak sobie też powiedziałam: Okej, jak wtedy z tymi butami się udało, to może z tą bluzką też? I też sobie zrobiłam taką prośbę. I to było coś niesamowitego, bo w tym miasteczku zostaliśmy kilka dni i kilka dni później razem z moim tatą poszliśmy do takiego miejsca, takiego domu, gdzie można było zrobić zakupy, kupić chleb, takie różne rzeczy. To był taki prywatny dom i tam się robiło różne zakupy jakieś takie do gospodarstwa domowego. I ta kobieta sprzedawała nam te rzeczy, dała nam te rzeczy, spojrzała na mnie i poprosiła, żebyśmy na chwilę poczekali. I wyszła z taką reklamóweczką i mówi: To dla Ciebie. Ja wyciągam, co tam jest w środku? Oczywiście jest ta bluzka! To było niesamowite.
Więc jak ja sobie czytałam te Twoje rzeczy, mówię: No nie, to jest po prostu to, o czym piszesz! Niesamowite.
Ula: No bo to tak jest, że łatwiej jest zrozumieć to prawo przyciągania osobom, które zawsze miały to połączenie. No bo właśnie, kiedyś nie było książek o prawie przyciągania, nie było czegoś takiego jak rozwój osobisty, joga była niepopularna. Ludzie nie wiedzieli w ogóle, że coś takiego istnieje. Ale gdzieś tam, podświadomie, człowiek to czuł. Też miałam właśnie zawsze takie połączenie. No i dokładnie to tak samo było ze mną. Moja rodzina, przynajmniej rodzice, nigdy szczególnie do kościoła nie chodzili. Może też ateistami bym ich nie nazwała, ale raczej daleko od religii. A ja gdzieś tam podświadomie czułam, że jest ten Bóg. Ja nie wiem w ogóle, skąd. I mówię to zawsze: to tylko słowo. Bo ja też nie widziałam Boga tak, jak go przedstawiała religia, że facet na tronie w niebie, który zabrania w piątki jeść kiełbasę. Jeszcze groźny, który po prostu nas karze. Dla mnie to było tak, że ja zamykam oczy, myślę o czymś, proszę o coś, dziękuję, przepraszam. I jak z takim najlepszym kumplem, który po prostu zawsze mnie wspiera, zawsze ze mną jest, spełnia każdą prośbę. I ja nawet nie myślałam, że o coś nie wypada Boga poprosić. Ja po prostu prosiłam i to miałam. I to było od tak wczesnych lat dzieciństwa, że miałam całkowite przekonanie, że ja w życiu mogę osiągnąć wszystko, że ja mogę mieć wszystko, o co tylko poproszę: czy to jakieś dobre oceny w szkole, czy jakieś wygrywane konkursy, czy właśnie też jakieś ubrania, czy jakieś pierwsze miłości w szkole, to jakoś tak wszystko się układało, że właśnie takie nawet dziecięce głupotki, że człowiekowi nawet by nie przyszło do głowy, żeby o coś takiego prosić, a ja po prostu o wszystko w każdej sytuacji prosiłam.
Aga: Też miałam taki moment, kiedy sobie tak myślałam, właśnie jako dziecko, jak to odkryłam, tę siłę. Czułam wdzięczność za to, że to odkryłam. Pamiętam ten moment, kiedy czułam wdzięczność. I tak sobie myślałam: Dlaczego wszyscy tego nie wiedzą? Bo ja wiedziałam, czułam to, że wiele osób nie korzysta z tego. W twojej książce opisujesz twoją modlitwę, jak to jest po kolei?
Ula: Proszę, dziękuję, przepraszam.
Aga: Pamiętam też właśnie ten moment, kiedy tak mówiłam sobie: Jak ja się cieszę, jaka ja jestem wdzięczna za to, że ja to odkryłam, że ja mam tę możliwość dostępu do tego źródła!
Nauka czy wiara – co jest ważniejsze?
Ulu, Ty prowadzisz bloga. Czyli najpierw był blog, a potem książka, czy jak to było po kolei?
Ula: Tak, tak, tak. Ja od początku czułam, że ja chcę podzielić się tym ze światem, bo tak, jak właśnie Ty mówisz, że niby to wszystko wiem, i ja też czułam, że po co to pisać, przecież ludzie już to znają. Przecież jest Sekret, ten film, książka Rhondy Byrne, są jakieś tam książki Tomka Kani (to jest polski autor takiej książki Prawo Przyciągania). Są już o tym książki, więc co ja tu mam jeszcze dodać? Ale ja ciągle, jak sama o tym czytałam, to próbowałam, żeby to nie był taki przypadkowy mechanizm, że czasem się udaje, czasem się nie udaje, tylko żeby wykorzystywać to świadomie w każdej sytuacji życiowej, zawsze i wszędzie.
I szukałam odpowiedzi takich różnych i to wszystko właśnie przedstawiłam potem w książce. Właśnie, co ma wspólnego prawo przyciągania z Bogiem? Czy to w ogóle można uzasadnić naukowo? Bo ja też jestem biotechnologiem, jestem po Politechnice Gdańskiej, więc lubię się uczyć, lubię publikacje naukowe, bardzo lubię fizykę kwantową i to mnie zawsze fascynowało, jak właśnie można połączyć takie rzeczy duchowe z takimi czysto naukowymi. Moim zdaniem to nie jest coś zupełnie rozdzielnego, tak jak się wydaje, tylko wręcz przeciwnie, ta wiedza się uzupełnia ze sobą. Ja szukałam takich różnych odpowiedzi, jaki jest dokładny mechanizm, dlaczego to, co ja czuję i to, w jaki sposób ja to stosuję, nie zgadza się do końca z tym, co piszą inni. No bo Rhonda Byrne dużo takich rzeczy mówi, które gdzieś tam mi nie pasowały, że to nie tak działa.
Aga: Kiedy obejrzałam ten film, Sekret, kilkanaście lat temu, to było już dawno i teraz niedawno razem z moim mężem, bo właśnie chciałam mu pokazać, i tak sobie nawet pomyślałam, że tak, jak ty piszesz w książce, to było jeszcze wcześniej, zanim przeczytałam u ciebie, też sobie pomyślałam, że trochę to wszystko jest tak za ogólnie opisane, tak trochę za bardzo amerykańsko i może to nas trochę odstraszać, bo od razu się może nam wydawać: No tak, łatwo jej powiedzieć, to jest zupełnie inne życie. Ale właśnie, co mi się spodobało w twojej książce, to jest to podejście, kiedy tłumaczysz różne zjawiska naukowe, teorie naukowe. Ja zawsze jakby bronię się od wszystkich naukowych doświadczeń. I teraz się do tego przyznaję, bo jest tak, że ja zawsze mówię: Nie, ja tutaj wierzę, ja tu nie potrzebuję żadnych dowodów. I mój mąż jest odwrotny, bo mój mąż właśnie zawsze szuka wszystkiego, żeby to było udowodnione, jakiś research i tak dalej, i tak dalej. Nawet pamiętam, że kiedyś mieliśmy na ten temat rozmowę i tak właśnie troszeczkę się jakby nie pokłóciliśmy, ale właśnie wymiana takich zdań była, gdzie on mówił, że to jest ważne, a ja mówiłam, że to nieważne, że w ogóle tego potrzebujesz dlatego, bo ty nie wierzysz. A teraz mi się to uświadomiło właśnie w twojej książce, że to jest fajnie połączone. I pamiętam, że on właśnie mi to powiedział: Wcale tak nie jest, bo gdybyś spojrzała na naukowców, to naukowcy tak naprawdę właśnie bardzo wierzą i dlatego też badają te wszystkie rzeczy, więc to jest bardzo, bardzo połączone. Ale wiesz, mi się wydaje, że to jest niesamowite w tej książce, że o tym piszesz, bo właśnie dla takich niedowiarków, którzy potrzebują tego tłumaczenia.
Ula: Właśnie dla takich niedowiarków. Bo ja mam tak samo, jak Ty, ja czuję intuicyjnie, sama w sobie też nie potrzebuję jako takich dowodów. Ja po prostu czuję, że coś działa, bo mi się wydaje, że też my, kobiety, mamy bardziej wyczuloną tę intuicję od mężczyzn, jest nam po prostu łatwiej pewne rzeczy intuicyjnie wiedzieć. My nie potrzebujemy dowodu, bo po prostu wiemy, że coś działa. A mężczyźni potrzebują. I ja, jako że dużo przebywałam wśród takiego środowiska osób bardzo sceptycznych, racjonalnych (mój mąż też jest takim bardzo racjonalnym człowiekiem), więc ja trochę na przekór im wszystkim, żeby im to udowodnić, właśnie dlatego chciałam znaleźć jak najwięcej dowodów i powiedzieć jakby: Zobaczcie, to działa, naukowcy to badają. Więc ja uważam, że to można fajnie połączyć i nawet największym sceptykom to udowodnić.
Fizyka kwantowa a prawo przyciągania
Aga: Oczywiście tutaj nie będziesz opowiadała całej książki, bo słuchajcie, Wy musicie koniecznie kupić tę książkę. I ja powiem Ci, Ulu, że ja już kilku osobom przesłałam okładkę, żeby sobie kupili tę książkę, tutaj też Wam oczywiście zalinkuję. Ale mogłabyś zdradzić, bo dla mnie te wszystkie rzeczy to są takie trochę do końca niepojmowalne i wiem, że pewnie dla niektórych osób też. Jakbyś tylko jedną rzecz mi powiedziała: ta fizyka kwantowa. Bo to jest dla mnie cały czas takie niezrozumiałe i tam właśnie tłumaczysz, jak to działa według fizyki kwantowej. Nie wiem, czy to nie będzie za dużo tutaj do opowiadania, ale jakbyś tak troszeczkę zdradziła i nam wyjaśniła, takim właśnie osobom, jak ja, które nie za bardzo to rozumieją.
Ula: Ciężko tak prostym językiem i w kilku zdaniach to ująć. Jest taki jeden naukowiec, Richard Feynman, i to jest jeden z takich czołowych przedstawicieli fizyki kwantowej XX wieku. I on powiedział, że jeśli ktoś uważa, że rozumie fizykę kwantową, to znaczy, że jej nie rozumie. I to zdanie po prostu mówi wszystko o fizyce kwantowej. Z fizyką to jest tak, że pod koniec XIX wieku całe grono różnych fizyków takich klasycznych, tych na czele, którzy znali fizykę klasyczną, czyli Newton, wszystko, co możesz zmierzyć w taki prosty, doświadczalny sposób, to oni, nawet jeden z tych czołowych naukowców, noblista, powiedział, że fizyka będzie odkryta za pół roku. Także on myślał, że już wszystko zostało zbadane, wszystko zostało odkryte, już nie ma po prostu nic takiego, co by mogło fizyków, matematyków, naukowców zadziwić. No i potem wyskakują fizycy kwantowi właśnie, fizycy teoretycy: Einstein, Bohr, Schrödinger. I oni pokazują, że rzeczywistość w ogóle wygląda zupełnie, zupełnie inaczej niż się wszystkim do tej pory wydawało. Że są rzeczy niemierzalne, że są takie rzeczy, których po prostu nie da się zrozumieć. I to jest najśmieszniejsze, że nawet Einstein pod koniec swojego życia sam podważał te wszystkie swoje tezy teoretyczne na temat ogólnej teorii względności, ogólnie na temat mechaniki kwantowej. Sam podważał te wszystkie tezy, których był współtwórcą albo twórcą, bo on też dostał przecież Nagrodę Nobla za swoją ogólną teorię względności. Także oni sami do końca tego nie rozumieli i to nawet dla współczesnych fizyków jest wszystko niepojęte. Więc jak my możemy powiedzieć, że coś jest możliwe, a coś jest niemożliwe, skoro nawet największe, najtęższe głowy tego świata tego nie rozumieją?
Aga: Ale jeżeli połączyć to teraz, jak byś powiedziała to na przykładzie: fizyka kwantowa i prawo przyciągania. Jak byś to wytłumaczyła?
Ula: Są pewne rzeczy, których nie możemy zmierzyć. Jeden z pierwszych eksperymentów, który dowiódł, że jest coś takiego jak fizyka kwantowa, to był sobie foton, który miał przejść przez jakiś tam obiekt. I oni chcieli zmierzyć, gdzie ten foton się w danym czasie znajduje. I okazało się, że nie da się jednocześnie zmierzyć jego pędu i położenia. Nie da się. Jak patrzysz na ten foton, patrzysz, gdzie on jest, chcesz zmierzyć dokładnie, gdzie on się znajduje, w tym jakimś tam pudełeczku powiedzmy, to się wymyka wszystkim obliczeniom. Ty po prostu nie wiesz, gdzie ten foton jest. Ale kiedy odwracasz wzrok, okazuje się, że ten foton jest w jakimś konkretnym miejscu. Troszkę pokręciłam, tylko chcę to jak najprościej powiedzieć, żeby każdy, kto się nie interesuje, to zrozumiał.
I podobnie jest z prawem przyciągania. Jak za bardzo o czymś myślisz, jak koncentrujesz się na czymś, na jakimś obiekcie, swoim pragnieniu, swoim celu, to do końca nie możesz tego dostać. I dopiero jak odpuścisz, czyli tak samo tutaj: nie patrzysz na ten foton, nie próbujesz badać, gdzie on jest – dopiero to pragnienie do Ciebie przychodzi. Po prostu prawo przyciągania jest takie i to się właśnie nie zgadza z tym, co mówiła Rhonda Byrne w Sekrecie, że my musimy bez przerwy myśleć o pragnieniu, afirmować, wizualizować. Właśnie my musimy odpuścić. Puścić to i po prostu zaufać tej sile wyższej i zaufać, że wszystko będzie działo się samo, najlepiej jak dla nas może się zadziać.
To tylko jeden z aspektów tej mechaniki kwantowej, tak żeby dokładnie uzasadnić ten mechanizm, ale jest też mnóstwo innych rzeczy. Bo ja w książce też pisałam i o epigenetyce przecież, i o takiej idei umysłów połączonych. Bo ja też myślę, że nasz umysł jest troszkę jak taki odbiornik Wi-Fi. Jak mamy router, dzięki któremu działa nam internet w domu, tak jak ja teraz z tobą rozmawiam. Ty jesteś w Danii, ja jestem w Polsce, a mimo wszystko widzimy się w czasie rzeczywistym. To jest mega niesamowite. Ja się zawsze tym inspirowałam, jak to te fale jakieś tam niewidzialne, z taką prędkością do siebie przechodzą, że my siebie na taką odległość widzimy, rozmawiamy, rozumiemy. To jest dla mnie po prostu niepojęte. I dla większości osób też, ale nawet tego nie analizują. To po prostu jest i nie myślą, dlaczego tak jest.
I podobnie jest z prawem przyciągania. Naukowcy mówią, że szyszynka może być takim obiektem w naszym mózgu, który by za to odpowiadał, jest jakimś takim malutkim nadajnikiem, takim właśnie routerem. I on właśnie jest połączony z takim zewnętrznym polem elektromagnetycznym, z taką zewnętrzną matrycą To już nie jest naukowe ujęcie, to ja mówię swoimi słowami, tak żeby to najlepiej opisać, tak jak ja to rozumiem. I tak jak ten router odbiera te fale radiowe, tak nasz mózg odbiera jakby tę informację z przestrzeni. No bo ta siła, to pole, to jest jakby taka forma informacji zawieszonej w przestrzeni, do której każdy umysł ma dostęp. Także to może jest troszeczkę bardziej zrozumiałe niż to doświadczenie z fotonami.
Afirmacje i wizualizacje czy odpuszczanie?
Aga: Dokładnie. Pamiętam, że ja odpuszczenie zrozumiałam, kiedy na przykład sobie wymarzyłam, przypuśćmy, że chciałabym kupić taką konkretną sukienkę. Myślałam o tej sukience i ta sukienka nagle pojawiła się kilka dni później gdzieś przede mną po prostu w sklepie, a nie chodziłam wcale i nie szukałam. A na przykład, kiedy było coś takiego, na czym mi bardzo zależało, i o tym myślałam, myślałam, to nie przychodziło to tak szybko. I wtedy zrozumiałam, że takie rzeczy, jak ta sukienka przychodziły, bo tylko sobie pomyślałam raz i już nie myślałam więcej, tylko sobie, tak jak ty piszesz w tej książce, odpuściłam po prostu. I to też nie było coś takiego, na czym mi bardzo zależało, że gdyby tego nie było, to jest koniec świata. To po prostu było takie: Chciałabym to, ale bez tej sukienki też przeżyję te wakacje. Natomiast na przykład właśnie inne rzeczy, które były dla mnie takie mocne, tak już bardzo, bardzo, bardzo je chciałam, to nie zdarzały się tak szybko, dlatego że cały czas o nich myślałam i mi się wydawały takie niemożliwe do wykonania, do zrealizowania, do przyciągnięcia. I właśnie o tym piszesz, prawda?
A tak, jak teraz też mówisz o tym Wi-Fi, no to faktycznie na przykład nasze dzieci teraz, najmłodsze pokolenie. W ogóle się nie zastanawiamy, dla nich to jest normalne, że jesteśmy na Facetime, czy robimy różne takie rzeczy, a ileś tam lat temu ludzie w ogóle nie myśleli o tym. A teraz po prostu dla tych dzieci małych, czy nowego pokolenia, dla nich jest to takie normalne, bo oni się z tym urodzili. Są telefony i nie zastanawiają się w ogóle, jak. Więc tak by było też fajnie, gdyby właśnie prawa przyciągania tak od razu, od najmłodszych lat, uczyć dzieci w szkole.
Ula: Zaraz to będzie, to jest moim zdaniem kwestia pięćdziesięciu-stu lat, jak naukowcy bardziej się tym zajmą, jak to będzie bardziej wszystko zbadane, jak ludzie przestaną się troszeczkę z tego wyśmiewać. Ale to, co mówisz, to nie jest bez znaczenia, ta sukienka, to nie jest wcale błahe. To jest bardzo potrzebne, żeby właśnie nauczyć się najpierw, moim zdaniem, wykorzystywać to prawo przyciągania w takich malutkich rzeczach, takich pozornie nieznaczących. I wtedy człowiek rozumie, jak to działa, że właśnie musi odpuścić, że to wcale nie jest tak, że trzeba ciągle myśleć o pragnieniu. I wtedy potrafi sobie poradzić z tymi większymi pragnieniami. I to jest tak kroczek po kroczku. Ja też od razu nie przyciągnęłam własnej firmy, wymarzonego życia. Wszystko malutkimi krokami, a na początku przyciągałam jakieś drobne pieniądze, jakieś właśnie ubrania, jakieś takie sytuacje, czyjś uśmiech – takie drobne rzeczy, na których człowiekowi nie zależy. I właśnie wtedy najłatwiej jest się nauczyć.
Jak nauczyć się odpuszczać? Rola jogi i medytacji
Aga: Bo one się wtedy dzieją i gdy faktycznie to działa, wtedy prosimy, możemy prosić o coś większego. No bo właśnie, z drugiej strony rozmawiałam z kilkoma osobami i teraz rozmawiałam z osobą, która straciła pracę i to wszystko ładnie płynęło w związku właśnie z pandemią, teraz nagle wszystko popłynęło w drugim kierunku. I ta osoba do mnie mówi tak: Ale słuchaj, mi jest ciężko, bo cały czas wszystko fajnie płynęło, ja to rozumiałem, ja to robiłem nawet nieświadomie z tym prawem przyciągania, ale teraz jednak jakoś nie do końca wierzę, że to się może odwrócić. I ja właśnie pomyślałam sobie, że tak, jak piszesz w książce, dlatego że ta osoba skupia się cały czas na tym, że co ja zrobiłem źle, co ja mogę. I teraz za bardzo skupia się na tym, za dużo myśli. Za dużo myśli po prostu. Dlatego, jak mnie osoby pytają, piszą do mnie maila czy tam przeczytają jakiś artykuł na blogu, czy na Facebooku, czy znajomi nawet, czy jakieś dawne koleżanki, pytają mnie: Ale ja nie mogę odpuścić. Ale jak ja mam uwierzyć, jak ja mam odpuścić, jak czegoś pragnę? I ja wtedy im mówię jedną rzecz: Zacznij medytować, zacznij ćwiczyć jogę.
Ula: Ja żałuję strasznie, bo książkę napisałam jeszcze zanim zaczęłam z tobą ćwiczyć. I chyba w książce nie ma jogi kundalini, na blogu jest, i jeszcze dużo o medytacji. Ale sama joga też działa cuda, bo ja zobaczyłam, jak mi wszystko płynie, jak ja zaczęłam ćwiczyć, to jeszcze w ogóle większe cuda się dzieją. Więc to jest coś takiego, że medytacja jest bardzo potrzebna, żeby świadomie nauczyć się wykorzystywać to prawo przyciągania. Bo jeśli my jakby wszystko chcemy analizować z poziomu umysłu, to nigdy nam się to tak nie uda. To znaczy, może się udać, bo prawo przyciągania wychodzi i ateistom, i osobom bardzo zestresowanym, to działa zawsze i wszędzie. Tylko że chodzi o to, bo my to chcemy wykorzystywać jednak świadomie, żeby nam to wszystko płynęło i działo się tak, jak my chcemy, a nie przypadkowo, więc jakby o tym jest książka.
Aga: Dokładnie. Ja oczywiście praktykuję jogę kundalini, uczę jej i dlatego o tym też mówię, dla mnie to jest niesamowite narzędzie właśnie do odblokowywania tych wszystkich programów. Ja dopiero odkryłam właśnie z jogą kundalini, jak te wszystkie programy, jakieś takie ciemne chmury, nawet teraz medytację wiosenną, którą robimy, po prostu w tej medytacji wiosennej właśnie jest odblokowywanie tych wszystkich rzeczy. I to nie jest jakaś abrakadabra, religia, czary czy coś, tylko po prostu tutaj działamy naprawdę z naszej podświadomości. Dlatego to tak działa, dlatego to tak wszystko się zmienia.
Ula: Moim zdaniem synonimem słowa medytacja jest tak naprawdę odpuszczenie. Więc co zrobić, żeby odpuścić? Medytuj. Bo czym jest medytacja? To właśnie, że odpuszczasz te natarczywe myśli, że masz taki wewnętrzny spokój, harmonię, że zaczynasz być troszkę bardziej wdzięczny za to, co masz, bardziej świadomy chwili obecnej, tu i teraz, przebywasz w przestrzeni tego, co czujesz w środku. To jest medytacja. To nie jest jakiś rytuał, że siadasz i udajesz, że jesteś Buddą, tylko to jest właśnie taka praca ze sobą. Więc jakbym miała komuś poradzić, gdy nie wychodzi Ci albo nie wiesz, jak zacząć, no to po prostu zacznij medytować. Kroczek po kroczku. I właśnie ćwiczyć jogę, bo w jodze kundalini ja jestem zakochana.
Aktualna wiedza naukowa a prawo przyciągania
Aga: To jest prawda, ja mam tak samo. Cały czas u mnie to działa, cały czas to jest potrzebne i to wszystko ładnie się uzupełnia: właśnie te rzeczy, o których Ty piszesz i praktyka jogi kundalini, i medytacja. A teraz sobie pomyślałam, bo Ty też mówisz, że naukowcy mówią o szyszynce. I też mi się wydaje z tego, co słyszałam, czytałam, że jeszcze niedawno szyszynka w ogóle nie była kojarzona, że jakby nie wierzono w ogóle w szyszynkę. Jeszcze nie wszyscy mówią o szyszynce. A zobacz, przecież praktyka jogi, połączenie z wszechświatem, czakra korony, no to jest nic innego jak szyszynka. Więc jak mówisz, że to wszystko teraz się nam otwiera i zaczynamy więcej o tym mówić i łączymy energię z czymś widocznym, co już jest jakoś przez naukowców zbadane, czy tam jest cały czas badane.
Ula: Pomalutku, bo wiadomo, polscy naukowcy są bardzo sceptyczni. Oni często kompletnie nie chcą tego łączyć i nawet zdarzają się takie głosy prześmiewcze. Niektórzy to magiczne słowo pseudonauka też wkładają między takie rzeczy. Ale są też tacy naukowcy o otwartych umysłach. I Polaków też jest kilku. Jest na przykład dr Meissner, taki fizyk teoretyk. Jest Grabowski, też matematyk fizyk. Jest pani, której jestem ogromną fanką, pani Adamska-Rutkowska, która pisze o takich rzeczach, o których się nie śniło naukowcom. Ja nie wiedziałam, że w ogóle polski naukowiec może o czymś takim pisać. Ona pisze o telepatii, o wychodzeniu z ciała, o duszy. Ona uważa, że z naukowego punktu widzenia istnienie duszy ma większy sens niż to, żebyśmy jej nie mieli. Ale to już inny podcast o tym trzeba by nagrać.
Aga: Tak, tak, koniecznie! Też piszesz o tej pani w książce, prawda? Zresztą w tej książce odwołujesz się do różnych publikacji, także to jest też taka jakby baza. Naprawdę jestem pod dużym wrażeniem tej książki. Troszeczkę sceptycznie do tego podchodziłam, dlatego że tak, jak mówiłam, mi się wydawało: A to już wszystko jest to samo. A wcale nie, a nawet jeżeli to są rzeczy, które wiesz, na przykład niektóre czytam i się wydaje: Aha, to już wiem. Ale jak to jest niesamowite sobie to cały czas odświeżać. Nawet do tego stopnia, że parę osób mi powiedziało: Dobrze, to jak skończysz, to pożyczysz mi. A ja mówię: Nie, nie pożyczę Ci, musisz sobie kupić tę książkę. Każdy z Was powinien taką książkę mieć w domu. Dlatego że wiesz, czasami są takie momenty, że coś tam umknie, więc sięgnijcie do tej książki, tam są te wszystkie narzędzia, więc warto mieć tę książkę w domu.
A powiedz mi jeszcze Ulu, czy ta książka też jest w formie e-booka? Bo kilka osób mnie o to pytało.
Ula: Jest od wczoraj.
Aga: To super. Koniecznie musimy dać tutaj link pod podcastem też do tej formy, dlatego że coraz więcej osób też korzysta z takiej formy.
Ula: Ja też tylko e-booki czytam praktycznie.
Aga: Tak, no bo troszeczkę mniej mamy tych książek na półkach, a wszystko jest w jednym miejscu, więc to jest fajne. Chociaż powiem Ci, że nie zawsze, bo czasami jest tak, że dużo jeszcze osób na przykład lubi sobie coś tam zaznaczyć, sięgnąć po papierowe książki.
Ula: Są takie książki, które trzeba mieć na półce, to się zgadzam. Ja mam całą Agnieszkę Maciąg na przykład. To jest książka na poprawę humoru. Sięgasz, bierzesz losowy cytat i sobie poprawiasz humor, podnosisz wibracje.
Aga: Tak, poza tym tak pięknie wydane te książki są, więc też jest fajnie sobie tutaj je zobaczyć. Ulu, bardzo Ci dziękuję! Co na koniec jeszcze byś powiedziała z tym prawem przyciągania?
Ćwiczenia z prawa przyciągania
Ja Wam dam jeszcze jeden tylko przykład, ale to jest coś niesamowitego, i to już na zakończenie, a może ty jeszcze coś dopowiesz. Ja powiedziałam o tych dwóch przykładach jako dziecko, a teraz po przeczytaniu książki, czy w trakcie czytania twojej książki mówię: Dobrze, w takim razie ja zrobię sobie takie tutaj ćwiczenie. I podeszłam do tego mocno, pomyślałam sobie, że w takim razie ja to zrobię, sprawdzę tę metodę, to narzędzie, z tą medytacją. I zawsze na każdą medytację zapisuje mi się około 200 osób. Pomyślałam sobie: Ciekawe ile osób zapisze się tym razem na medytację? I jakoś sama do mnie przyszła liczba 375 osób. Powiedziałam tę liczbę 375, wyobraziłam sobie i puściłam. I tylko powiedziałam mojemu mężowi. Ale w głębi mówiłam sobie: Czy to jest możliwe, bo aż 175 osób więcej ma się zapisać na tę medytację. I troszeczkę miałam w środku niepewność, ale wytłumaczyłam sobie: Może tak nie będzie, że od razu przed medytacją, ale czasami jeszcze osoby dołączają później. Także pewnie w ciągu tygodnia będzie 375. No i słuchaj, co się stało! Trzy minuty przed medytacją, bo sprawdziłam, bo chciałam jeszcze sprawdzić, czy ktoś nie dopisał się, żeby wszyscy zdążyli dostać link. Jest liczba magiczna: 375. Po prostu aż mnie ciarki przeszły.
Ula: Ale to tak działa, to właśnie działa tak wprost, więc niech mi ktoś powie, że to nie działa. Ja mam dokładnie tak samo. Mówię sobie: no w tym tygodniu dużo osób odwołuje (bo jestem masażystką też), dużo osób odwołuje masaż i myślę sobie: No niech się ze cztery osoby zapiszą. I po prostu dostaję nagle sms-a: Czy masz miejsca na masaż w piątek? I to jest tak każdego dnia, bez przerwy. Więc to naprawdę działa i naprawdę miło to czuć w każdej sytuacji.
Aga: Też powiedziałam do mojego syna: Uważaj, co wymawiasz, bo to się potem zdarzy. I też córka mojego męża mówi, bo on ma swoją córkę, ja mam mojego syna (wiesz, te małżeństwa połączone), w każdym razie jego córka mówi: Dobrze, w takim razie ja bym sobie wymarzyła, że wracamy do mieszkania (bo wiesz, my się wyprowadziliśmy poza Kopenhagę, mieszkaliśmy w centrum wcześniej, a teraz mieszkamy w domu i oni w ogóle uwielbiają być w tym domu, ale jako nastolatkowie, a teraz jest coraz cieplej, gdy mieszkaliśmy w centrum, to mogli spotykać się ze znajomymi, chodzić sobie nad wodę). I mówi: To ja bym chciała mieszkać jeszcze raz na Islands Brygge – czyli tam, gdzie mieszkaliśmy. A ja mówię: Nie, nie mów tego! Oczywiście się śmialiśmy, no bo mówię: Przyciągniesz to.
Ula: Właśnie, to też tak nie jest, bo to nie jest, że tylko o czymś pomyślisz i zaraz to przyciągasz. Ty musisz w to uwierzyć i być tak stuprocentowo o tym przekonana, że z chwilą, w której o to prosisz, to się to już realizuje, że to już jest jakby gdzieś tam alternatywna czasoprzestrzeń. To kolejna rzecz z mechaniki kwantowej: nie ma przeszłości, nie ma przyszłości, jest tylko teraz.
Aga: Tak, tak. I tak też jest w jodze, o tym też mówimy w jodze.
Ula: Dokładnie. I te alternatywne rzeczywistości już się dzieją, to już jest. To jest taka fizyka teoretyczna bardziej, ale coraz więcej naukowców się zgadza z tą teorią. Więc to nie jest tak, że my po prostu myślimy o czymś, co zaraz się stanie. Najczęściej też jest tak, że ludzie się boją czegoś i wtedy to przyciągają, bo strach jest takim uczuciem. Jeśli Ty się boisz, to znaczy, że wierzysz. Bo jeśli byś nie wierzył, wcale byś tego nie przyciągnął, nie myślałbyś o tym, nie bałbyś się tego. Ja mam taki przykład w książce z sondą kosmiczną: nie boisz się, że sonda kosmiczna spadnie Ci na dom, bo po prostu nie wierzysz w to, że to się może stać. Ale gdybyś nagle w to uwierzył i zacząłbyś wypatrywać ciągle, no to może by się tak w końcu stało. Takie rzeczy, które my traktujemy jako niemożliwe, nie boimy się ich i to się nie dzieje. Ale jeśli Ty wierzysz, że na przykład mój mąż, moje dzieci i ktoś tam jeszcze w rodzinie, wszyscy biorą antybiotyki i są chorzy, no to ja na pewno się zarażę, no to co się dzieje? To też będziesz chora. A ja nie choruję od podstawówki. Wszyscy dookoła chorzy, ten koronawirus. A ja po prostu nic. Jak skała. Ja po prostu nie mam problemu.
Aga: Ja o tym też się uczyłam na Silvie, o której ty piszesz, o tej metodzie Silva, więc też to robiłam jako jeszcze nastolatka. Ale à propos, już tak na zakończenie, à propos korony. Ja sobie tak pomyślałam, bo przeciwna byłam cały czas i jestem do tej pory przeciwna tym szczepieniom, ale oczywiście są już takie głosy u nas tutaj w Danii i pewnie w Polsce też, że na przykład, nie wiem, podróże nie będą możliwe, jeżeli nie będziemy zaszczepieni i tak dalej, i tak dalej. No i co wtedy? I oczywiście mogę się zbuntować i powiedzieć: Nie, to nie będę jeździła. Ale pomyślałam sobie, że wykorzystam prawo przyciągania i po prostu tak się nastawię na to, że ta szczepionka na mnie nie będzie miała złego wpływu.
Ula: Ja mam takie samo podejście dokładnie. Ktoś mnie pyta, jakie ja mam zdanie na ten temat. Po prostu ani w jedną, ani w drugą stronę – ani się nie boję, ani jej pragnę. Bo ani się nie boję koronawirusa, ani szczepień. Po prostu ja wiem, że mi się przydarzają dobre rzeczy i ja żadnych negatywnych skutków nie będę przyciągać. I koniec kropka. Jak ktoś się tego boi, no to sam to przyciąga do siebie.
Aga: Tak to pewnie będzie działało, że osoby, które bardzo wierzą w tę szczepionkę, to pewnie dla nich ta szczepionka nie będzie miała jakichś negatywnych skutków. A osoby, które będą się jej bały, właśnie coś tam przyciągną. Dlatego też warto o tym mówić.
Dziękuję Ci Ulu, bardzo Ci dziękuję. Ja naprawdę Wam polecam tę książkę, tym bardziej że szybko się ją czyta, zresztą mówiłaś mi o tym i faktycznie prawdą to jest, że się ją szybko czyta. Zalinkuję Wam, zalinkuję oczywiście też bloga Uli No i mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś w podcaście i opowiesz nam więcej takich różnych rzeczy. Dziękuję Ci bardzo.
Ula: Ja też mam taką nadzieję. Dziękuję Ci ślicznie. Do usłyszenia!
Aga: Do usłyszenia w takim razie.
0 komentarzy