Rytuały ajurwedy na co dzień | Rozmowa z Edytą Gwizdecką | Podcast #26

28-05-2021 | Podcast | 0 komentarzy

Ajurweda to najstarszy system medyczny na świecie, z którego społeczeństwo czerpie po dziś dzień. Jest źródłem współczesnej medycyny konwencjonalnej, której historia ma ponad pięć tysięcy lat.
Do dzisiejszej rozmowy na temat ajurwedy zaprosiłam Edytę Gwizdecką – terapuetką ajurwedy oraz właścicielkę gabinetu Przystań Ayurveda. W tym odcinku Edyta opowie, jak zaczęła się jej przygoda z ajurwedą, zdradzi jak w odpowiedni sposób wykorzystać jej dobro oraz jakie rytuały ajurwedy stosować na co dzień.

Z podcastu dowiesz się:

  • czym jest ajurweda;
  • jak wygląda profilaktyka zdrowia w medycynie ajurwedyjskiej;
  • jak zadbać o swoje zdrowie na co dzień;
  • jakie praktyki stosować, aby mieć więcej energii;
  • o postach sokowych oraz diecie w ajurwedzie.

Zapraszam do wysłuchania odcinka, jeśli zaciekawił Cię temat ajurwedy.


Facebook Edyty: https://www.facebook.com/przystanayurveda/
Strona Edyty: https://przystanayurveda.pl/o-ajurwedzie/

Transkrypcja podcastu:

Aga: Witajcie w podcaście Akademia Kundalini Jogi z Agą. Dzisiejszym gościem specjalnym podcastu jest Edyta Gwizdecka, terapeutka medyczna ajurwedy, czyli terapeutka medycyny ajurwedy i prowadząca gabinet pod marką Przystań Ayurveda. Edyto, witam cię.

Co to jest ajurweda?

Edyta: Witam serdecznie, witam cię Ago, Agnieszko, witam cię całym sercem. Jestem zaszczycona i uradowana, że możemy się dzisiaj spotkać, rozmawiać po jakimś czasie, bo znamy się już długi czas, ale długo się nie widziałyśmy, nie słyszałyśmy i raduję się, że możemy się dzisiaj usłyszeć, zobaczyć. Tak, moja marka to Przystań Ayurveda. To miejsce, gdzie można przystanąć, gdzie można się zrelaksować, gdzie można poczuć bliskość ze sobą, bliskość z naturą. Tak przytulić się do siebie, jak w przystani.

Aga: Dokładnie, bo właśnie dzisiaj rozmawiamy o ajurwedzie i właśnie pierwsze moje pytanie, Edyto, tak mi się od razu skojarzyło. Bo my się spotkałyśmy kilka lat temu i chyba o tym rozmawiałyśmy, ale dzisiaj chciałabym, żebyś powiedziała to wszystkim. Jak to się stało, że zdecydowałaś się zająć ajurwedą? Czy to właśnie też był dla ciebie taki czas, że potrzebowałaś tego przystanku, zatrzymania i nagle pojawiła się ajurweda, czy jak to było u ciebie?

Edyta: Pięknie powiedziałaś o tym. Widzisz, nawet ja bym tego tak nie ujęła. Tak, dokładnie. To była potrzeba przystanięcia w moim biegu życia wówczas, ale też czas mojej gotowości do tego, żeby doświadczyć czegoś nowego, doświadczyć przede wszystkim siebie, tak prawdziwie. I to był czas, o którym ja mówię, lubię tak mówić, że byłam gotowa, czyli uczeń był gotowy i wtedy pojawił się nauczyciel.

I nauczycielem dla mnie na życie, moje prywatne, moje życie zawodowe, moje szczęście, jest ajurweda, czyli najstarszy system medyczny, jaki kiedykolwiek w ogóle powstał na planecie Ziemia, z którego tak naprawdę czerpiemy do dziś nawet w medycynie naszej konwencjonalnej, o czym się tak nie mówi wprost głośno, a może nawet i wielu lekarzy nie ma świadomości tego, że źródła tej medycyny naszej, nawet współczesnej, sięgają właśnie aż do ponad pięciu tysięcy lat. Bo tak stara jest ta nauka, kiedy to oświeceni mędrcy, tak zwani rishi, obserwując człowieka, tak właśnie bardzo uważnie obserwując naturę, odkryli tę naszą naturę: jak funkcjonujemy, z czym jesteśmy połączeni i że przede wszystkim my, jako ludzie, jesteśmy z tą naturą bardzo ściśle połączeni, możemy czerpać z jej mądrości.

Może jeszcze dodam do tego jedno, co mi się tak bardzo mocno kojarzy z medycyną współczesną, że to może nas zadziwiać dzisiaj, ale wówczas, te pięć tysięcy lat temu, pierwsi nauczyciele medycyny ajurwedyjskiej, pierwsi lekarze, już wykonywali operacje. Operacje, dzisiaj byśmy powiedzieli, plastyczne: nosa, twarzy. To zostało pięknie rozpisane w Wedach.

Zresztą słowo ajurweda, może warto tutaj odkryć znaczenie tego słowa, oznacza naukę o życiu. Słowo „ajur” oznacza właśnie życie, a „weda” to nauka. A Wedy, jak pewnie wielu słuchaczy słyszało, to są księgi, pierwotne księgi mądrości, które zapisywały filozofię, religię, właśnie medycynę, pedagogikę – mnóstwo takich informacji, które też przetrwały do dziś.

Także wówczas, te pięć tysięcy lat temu, wykonywano skomplikowane operacje na naszej czaszce i twarzy, które dzisiaj wykonuje oczywiście również nasza medycyna.

Operacje plastyczne w ajurwedzie

Aga: A jaki był cel tych operacji? Czy to były takie upiększające, czy miały jakieś zdrowotne cele?

Edyta: Dziękuję, że właśnie zadajesz to pytanie, bo to jest bardzo, bardzo ważne pytanie. Otóż wówczas nie. Głównie to była pomoc w jakichś uszkodzeniach twarzy czy też jakichś problemach, czy po wypadkach. Tak, to miało na celu tego rodzaju operacje. No raczej nie miało to na celu upiększania, jak to dzisiaj mówimy o operacjach plastycznych.

Aga: Tak, ale teraz też spotkałam się z tym, że niektóre operacje plastyczne mają też taki cel. Nam już tak się kojarzy, że właśnie operacja plastyczna jest to na pewno coś upiększającego, ale też tak samo się zdarza czasami, że właśnie czy tam przegroda nosowa, czy coś jest operowane właśnie w związku z tym, żeby poprawić zdrowie, prawda?

Połączenie medycyny konwencjonalnej i ajurwedy

Edyta: Tak. Dokładnie. Ale również ginekologia, pedagogika, pediatria – to były obszary, którymi już wówczas medycyna ajurwedyjska się zajmowała. Dzisiaj my to widzimy – terapeuci medycyny ajurwedyjskiej czy lekarze medycyny ajurwedyjskiej. Zresztą wielu lekarzy ajurwedyjskich często równolegle studiuje medycynę konwencjonalną i medycynę ajurwedyjską. Pięknie się to komponuje, pięknie się to integruje dla takiego właśnie pięknego, holistycznego podejścia do nas, do naszego zdrowia, do całego naszego dobrostanu.

Aga: No właśnie, jak teraz o tym mówisz, to dla mnie to jest takie marzenie moje, żeby to się spełniło, żeby tak naprawdę jak najwięcej, czy nawet wszyscy lekarze konwencjonalni, żeby też właśnie połączyli medycynę konwencjonalną z naturalną.

Edyta: Tak, to się nazywa medycyna integracyjna. W Polsce podjęła się stworzenia takiego ośrodka, który oferuje taką medycynę integracyjną, dr Preeti Agrawal. Myślę, że wiele osób może, które nas słuchają, kojarzy to nazwisko. To jest pani doktor, która ma pochodzenie właśnie indyjskie, hinduskie, natomiast od ponad 20 lat mieszka w Polsce, praktykuje w Polsce, jest nostryfikowanym lekarzem medycyny zachodniej współczesnej, ale jednocześnie posługuje się w swojej klinice taką medycyną integracyjną, łącząc medycynę ajurwedyjską, również tradycyjną medycynę chińską i medycynę taką naszą współczesną.

To jest piękne. I tak jak mówisz, Agnieszko, to jest też moim marzeniem, abyśmy jak najwięcej lekarzy, również w Polsce, mieli takich, którzy chcą łączyć te dyscypliny, są na to otwarci. Myślę, że małymi krokami to się dzieje. Ja już znam naprawdę wielu lekarzy i dziękuję im za każdym razem bardzo, że są otwarci i chcą, i praktykują, łącząc te dziedziny.

Aga: Tak, dokładnie. Bo też, co mi się podoba w ajurwedzie i tak samo w medycynie chińskiej, to podejście właśnie do zdrowia, a nie do choroby. My idziemy do terapeuty czy do lekarza ajurwedy, czy do lekarza medycyny chińskiej nie wtedy, kiedy jest już katastrofa i musimy się leczyć, ale kiedy jesteśmy zdrowi i chcemy zapobiegać. Czyli to jest taka medycyna zapobiegająca, chociaż oczywiście z tego, co kojarzę, my tutaj, na Zachodzie, często na ratunek biegniemy, jak coś się dzieje i wtedy też bardzo dużo osób rozpoczyna leczenie. A chodzi właśnie o to, żeby zdać sobie sprawę, że nie idziemy do terapeuty, kiedy jesteśmy chorzy, kiedy już trzeba ratować życie, tylko właśnie, kiedy możemy o siebie zadbać.

Naturalny rytm życia a ajurweda

Edyta: Tak, dokładnie. To jest to działanie takie prewencyjne, czy inaczej profilaktyka zdrowia. I o to zabiega ogromnie właśnie medycyna ajurwedyjska, bo uczy nas tego, jak żyć, aby zapobiegać, jak żyć, aby utrzymać tę naszą równowagę psychofizyczną i nie narażać siebie na osłabienie układu immunologicznego, które następnie skutkuje różnego rodzaju chorobami, dolegliwościami. I to jest moja ogromna pasja wręcz, mogę powiedzieć. Stąd też może i mój zachwyt ajurwedą, że ja zawsze w życiu starałam się dbać o to, żeby nie zachorować. Żyć tak, żeby mieć tę wysoką odporność. I ajurweda mnie tego pięknie nauczyła, pokazała mi ten tak zwany zdrowy styl życia, związany z rytmem dnia, z rytmem dobowym, w zgodzie z naturą właśnie.

Rytm dobowy oznacza, że przyglądamy się, jak natura w ciągu doby się zachowuje, jakie są, jak mówimy w ajurwedzie, dominujące energie w określonych godzinach. Żyj w tym nurcie, a zobaczysz ten przepływ, to flow, to takie życie w zgodzie ze sobą, a nie właśnie pod prąd. My sobie często oczywiście nie uświadamiamy tego, ale to ciało nam potem pokaże, że na przykład sprzeniewierzyłyśmy się naszej naturze.

Chociażby sen. Ja tutaj taką najprostszą rzecz podam jako przykład, że nieświadomie często zaburzamy kompletnie swoje zdrowie poprzez niewłaściwe godziny snu. Prawidłowe godziny snu, tak najprościej ujmując, powiem tak: spójrz, kiedy kładzie się spać natura. A jesteśmy, każdy z nas, każdy człowiek – ty, ja – jesteśmy częścią tej natury, więc tak naprawdę tak samo i my powinniśmy w zgodzie z tym położyć się spać. Latem trochę później, zimą na pewno wcześniej, ale taką graniczną godziną, którą ajurweda wyznacza, jeżeli chodzi o położenie się spać w taki sposób dla nas najzdrowszy, optymalny, wspierający regenerację naszego organizmu, to jest godzina 22:00-22:30. Może to być zimą ciut wcześniej, czyli około powiedzmy 21:30, nawet jest to jak najbardziej prawidłowa, dobra, zgodna z naturą, z nami, godzina snu. Latem to może być trochę później, bo słońce troszeczkę później zachodzi, kładzie się spać trochę później.

No i podobnie z porannym wstawaniem: życie budzi się, natura budzi się do życia. Wiosną pięknie zaczynają ptaki śpiewać, to jest przepiękne, jak się budzimy z tymi ptakami. To, Agnieszko, wiem, że też wstajesz wcześnie rano, praktykujesz, masz ten czas dla siebie właśnie w tych godzinach, kiedy można powiedzieć, że większość społeczeństwa śpi. Czyli – godzina 5:00-6:00 rano to jest taki czas, do którego zaprasza nas ajurweda: wstań, podaruj sobie ten poranek taki spokojniejszy na tę poranną swoją rutynę dnia. No i ajurweda uczy nas też tej rutyny.

Aga: À propos tego spania, też tak myślę, pewnie też jest tak, że zimą potrzebujemy czasami więcej godzin snu, a na przykład latem właśnie, że to słońce zachodzi później, ale też jakby słońce wstaje wcześniej – to też pewnie zależy od miejsca, w którym mieszkamy. Na przykład tutaj, w Skandynawii, mamy bardzo krótkie noce i też zauważam, że wtedy nie potrzebuję tyle godzin snu, a zimą jednak jest to bardziej potrzebne.

Edyta: Zdecydowanie tak, bardzo piękna uwaga. A z czym to się wiąże właśnie? Z tym, że słońce jest energią. Słońce jest tym, co nas napełnia energią. Tutaj na pewno ty byś mogła pięknie o tym długo mówić, czym jest energia, jak ona na nas oddziałuje, ale tak, słońce jest tym, z czego możemy czerpać, nawet wystawiać się dosłownie twarzą do słoneczka. Nawet szczerze powiem, że ajurweda nie zaleca noszenia okularów, żeby pozwolić sobie na taką ekspozycję oczu, zamkniętych oczu, ale na słońce, żeby chwilkę je naświetlać po to, żeby napełnić się tą energią słońca.

My czujemy właśnie, że tak, latem mam więcej energii, mogę spać krócej i to jest w porządku. Natomiast zimą przeciwnie, prawda? Jednak to jest czas na większą taką regenerację dla naszego organizmu.

Każda pora roku ma swój sens również w oddziaływaniu na nas, na nasze zdrowie, na naszą równowagę. Więc piękno ajurwedy właśnie jest w tym, ja się tym zachwycam, że ona nam pokazuje: zobacz, jesteś częścią tego wszystkiego. Lato jest tym czasem, kiedy rzeczywiście możemy się mocniej eksploatować i mamy więcej tej energii, a z kolei jesienią, zimą – troszkę mniej, bo coś innego się ma w tym naszym całym systemie przeobrazić, zadziać.

Więc ajurweda na to mocno wskazuje, na tę tak zwaną dinacharya. Dinacharya to jest rutyna dnia codziennego – co w określonych godzinach dobrze, abyśmy robili, w zgodzie z tymi doszami, tak zwanymi energiami, które dominują w ciągu doby, jak również tak zwana ritucharya, która oznacza biorytm w zgodzie z porami roku. I to wszystko właśnie nam pięknie ajurweda wskazuje.

Kto może przyjść do gabinetu medycyny ajurwedyjskiej?

Ja jeszcze chciałam wspomnieć, bo tak wcześniej mówiłyśmy o tym: koleżanki moje, z którymi również pracuję, mam kontakt, które są terapeutkami medycyny chińskiej, à propos tego, kiedy do nas przychodzą nasi pacjenci, nasi klienci, w którym momencie swojego życia, etapu choroby czy zdrowia… I co ciekawego daje się zauważyć, że do medycyny ajurwedyjskiej, do tego mojego gabinetu Przystań Ayurveda, często jednak przychodzą, co bardzo mnie cieszy, osoby takie bardziej świadome, które chcą profilaktycznie zadbać o swoje zdrowie. Pytają mnie: powiedz mi, jak mam żyć dobrze, lepiej? Jaki styl życia jest dla mnie dedykowany, najlepszy do mojej konstytucji, do mojego właśnie tego prakriti urodzeniowego, żebym mogła długo zachować zdrowie, mieć więcej energii, żeby mój cały układ trawienny lepiej funkcjonował?

I to jest piękne, naprawdę, bo wiele takich osób jest, które przychodzą po to, żeby zadbać o siebie, zanim się coś tam rzeczywiście w tym organizmie zaburzy. Owszem, przychodzą też osoby jak najbardziej, którym się już wszystko zaburzyło, którym lekarz nie pomógł i wtedy rzeczywiście ratujemy, odwracamy te procesy. Wymaga to więcej czasu, ale jest to jak najbardziej możliwe.

Natomiast w odróżnieniu – jeśli mogę się podzielić taką moją obserwacją – od medycyny ajurwedyjskiej, do medycyny chińskiej, jak słyszę od koleżanek, przychodzą jednak ludzie w zdecydowanej większości ci, którzy zapadli już na jakieś choroby, jakieś dolegliwości, często nieuleczalne choroby, na które medycyna nasza konwencjonalna nie ma już pomysłu, jak je rozwiązać, jak je uleczyć. I wtedy medycyna chińska rzeczywiście, poprzez, chociażby, akupunkturę i ziołolecznictwo, wskazuje drogę do uzdrowienia, czy też do przywrócenia tego zdrowia. Ale jest to więcej osób, które są już w zaawansowanym stanie chorobowym jakimś. A ja z kolei obserwuję, co mówię, co ogromnie mnie cieszy – i to jest też taka troszeczkę moja misja, ja tak to widzę (i dziękuję też tobie, Agnieszko, że możemy dzisiaj o tym rozmawiać), misja szerzenia tej profilaktyki zdrowia. Tego, że możemy żyć zdrowo, szczęśliwie, pełnią energii.

Aga: Wiesz co, to się też zmienia bardzo. Pewnie kilka lat temu, nie wiem, może pięć lat temu, dziesięć lat temu, to już było inaczej i teraz się zmienia. My się zmieniamy, nasze społeczeństwo się zmienia. Młodzi ludzie już inaczej na to patrzą, co jest piękne. Zresztą jesteśmy już w Erze Wodnika i mi się wydaje, że naprawdę to czujemy pod każdym względem i też względem podejścia do zdrowia. Ja bardzo lubię też takie podejście do zdrowia właśnie i też na pewno wiem o tym, że ajurweda o tym mówi dużo, że właśnie nasze ciało naprawdę może dużo, może samo się uzdrowić. I co my mamy zrobić? Mamy właśnie zadbać o to, o czym ty mówiłaś. Mamy zadbać o te wszystkie warunki, czyli sen czy odżywianie. Czyli tak naprawdę nie musimy leczyć, tylko naszym celem jest, żeby utrzymać je w równowadze. Także to jest takie wspaniałe, że coraz więcej osób to rozumie, co sygnalizuje nasze ciało.

Ajurweda a odchudzanie

Edyta: Dokładnie. Stworzyć warunki, zaopiekować się sobą w sposób uważny, z czułością, z szacunkiem. Jeżeli damy sobie więcej tej uwagi – i ty, Ago, masz też ogromną misję tego uczenia nas tej uważności na siebie, takiego zatrzymania w życiu po to, żeby poczuć siebie, poczuć, co to ciało chce mi teraz powiedzieć i wsłuchiwać się w to, czego ono dzisiaj potrzebuje, żebym ja zachowała tę równowagę, żebym stworzyła mojemu ciału warunki do bycia w swojej kondycji optymalnej?

Może dodam jeszcze przy tym, że czasem przychodzą do mnie piękne kobiety i mówią: chciałabym schudnąć, powiedz mi, jak mam to zrobić, rozpisz mi jakąś dietę. No i nie każda, powiem Wam szczerze, wychodzi zadowolona, kiedy jej powiem, że jeżeli wrócisz do swojej równowagi, czyli będziesz odpowiednio się odżywiać, zachowasz właściwy rytm, rutynę dnia, to twoje ciało bez większego wysiłku zadba o to, że osiągniesz dla siebie najlepszą, zdrową wagę i każda z nas będzie miała ją inną. Bo to nawet zależy od tego, jaką masz właśnie tę konstytucję urodzeniową. My rozróżniamy w ajurwedzie takie podstawowe trzy konstytucje, energię: vata, pitta, kapha. I każda z tych energii ma z natury swojej daną inną konstrukcję ciała. I trzeba umieć to przyjąć, zaakceptować siebie: tak, taka jest moja natura – to jest podstawą w ogóle zdrowia psychofizycznego.

Przeczytaj również  Dzięki pracy z czakrami odkryłam swój potencjał | Rozmowa z Jolą | Podcast #45

Bo możemy nawet cudownie, że tak powiem, zadbać o ciało. Często my potrafimy, jako kobiety, nawet reżim jakiś taki dietetyczny sobie narzucić, aż ono jakąś tam pożądaną przez nas formę uzyska. Ale potem się może okazać – i często się okazuje – że na poziomie umysłu nie czujemy się z tym dobrze. Dużo sobie na przykład musimy odmawiać, czujemy się takie ograniczone. To ciało ciągle gdzieś tam jednak potrzebuje takiego, przepraszam, że użyję tego słowa, sformułowania, ale takiego „gwałtu” na sobie. Że my się tak troszeczkę czasem, bywa, gwałcimy po to, żeby uzyskać jakąś tam formę, która może się okazać, że w ogóle nie jest dla mnie.

Aga: Dokładnie, dokładnie. Pięknie o tym mówisz. Ja ostatnio do tego też tak doszłam, wiesz, intuicyjnie, sama sobie też tak pomyślałam. Bo często słyszę o tym, jak ludzie się pytają: a ile ty kilogramów ważysz? I porównują. Moja koleżanka mówi coś tam, ja mówię: to jest niemożliwe! Ty ważysz tyle, a ja ważę tyle, a wcale nie widać jakby różnicy fizycznie. No i właśnie o to chodzi, że to nie jest tak, że mamy się porównywać i to nawet nie musi być widoczne na zewnątrz, a waga absolutnie o niczym nie mówi.

Edyta: Dokładnie. Powiem więcej: mam bliską koleżankę dietetyczkę i czasem rozmawiamy, bo do niej przychodzą w szczególności osoby, które chcą się odchudzić. Akurat na taki temat wyszłyśmy, no ciekawe. I według takiej tradycyjnej dietetyki jest taki wskaźnik BMI, tak on się nazywa, ja go dokładnie nie znam, naprawdę nigdy mnie on nie interesował, ale wiem, że jest taki i tam się wzrost do wagi mierzy i coś tam. No i on powinien być jakiś, określony w jakichś tam normach, to wtedy jest okej, a jak nie jest, no to jesteś za chuda, za gruba albo czegoś tam Ci brakuje, masz czegoś za mało, za dużo. I ona, słuchajcie, kiedy tak rozmawiamy między sobą, ona mówi: ale to naprawdę nie jest adekwatne, nie można tym się kierować. Każdy z nas jest właśnie inny i to jest pewnego rodzaju taki wskaźnik przekłamujący trochę. Więc taka mała tylko uwaga, że każdy z nas musi znaleźć tę swoją optymalną formę, że tak powiem, wagę. Ale najważniejsze, żebym ja się czuła ze sobą dobrze, żebym siebie umiała przyjąć, zaakceptować i też zrozumieć.

Ajurweda daje większe zrozumienie siebie: kim ja jestem na tym poziomie energetycznym? Jak to się manifestuje w moim ciele, w moim umyśle? Jak to się przejawia? I że ja jestem indywidualna, żadna inna nie jest taka, jak ja, ani ja nigdy nie będę taka, jak żadna inna i nie masz z kim się porównywać. To jest piękne właśnie, że każdy z nas jest inny. I potem, jak już to poczuję, zgodzę się z tym, to mam tę akceptację, a ta akceptacja czyni cuda. Jeżeli ja bezwarunkowo będę umiała siebie zaakceptować, to czynią się naprawdę przemiany w całej biofizyce mojego organizmu. Czuję więcej takich pozytywnych emocji, te endorfiny tutaj się nam uwalniają, więc ogólnie czujemy się lepiej i to nie musi zależeć wcale od tego, czy ja mam kilogram więcej, czy mniej. To nie ma naprawdę większego znaczenia.

Ajurweda – godziny snu i czuwania

Aga: Dokładnie. Teraz jak też mówimy, że każda z nas jest indywidualna i też ma indywidualne czy właśnie wagę ciała, czy potrzeby, to czy są jakieś takie rzeczy, które byś poleciła wszystkim nam, niezależnie od wagi, niezależnie od naszej konstytucji? Takie wskazówki, których warto przestrzegać każdego dnia?

Edyta: Jasne, są takie ogólne, jak najbardziej mogę tutaj się z nimi podzielić i bardzo je rekomenduję. Więc tak: sen to jest naprawdę podstawa, jeszcze raz to podkreślę. Przyjmijmy te ramy 22:00-6:00 i tak jak powiedziałam: zimą troszkę dłużej, latem możemy troszkę krócej spać, ale te ramy są optymalne. Nie będę tutaj może tego tak dokładnie, szczegółowo tłumaczyć przez pryzmat tych energii, ale powiem jedno, że nasze organy wszystkie w naszym ciele potrzebują się zregenerować. I tym czasem na ich regenerację, żeby dobrze funkcjonowały, a żeby jednocześnie to, co też powiedziałaś, Agnieszko, same się uzdrawiały – bo jest taka moc, mamy w sobie absolutnie tę moc do samouzdrawiania, jeżeli tylko stworzymy ciału i naszej psychice warunki, to ciało wróci do równowagi i naprawdę nie będziemy potrzebowały żadnego terapeuty, żadnego lekarza. I tego życzę naprawdę każdej z nas.

Więc ta godzina 22:00 – dlaczego jest tak ważna? Bo te najważniejsze organy, jakimi są wątroba, śledziona, trzustka – czyli te, które odpowiadają za oczyszczanie organizmu, za przetwarzanie, za tę biochemię – to jest ich optymalny czas, żeby właśnie w spoczynku naszym, w trakcie snu, one się regenerowały, przetworzyły. Wszystko, co zjadłyśmy, przyjęłyśmy do siebie w ciągu dnia na poziomie ciała fizycznego, ale również na poziomie ciała mentalnego. Bo nasz umysł też przecież przyjmuje przez cały dzień mnóstwo informacji, które musi przetworzyć, musi gdzieś tam zapisać. Czas snu jest tym momentem, kiedy to zaczyna nam się układać i regenerować. Sen ma być dla naszego organizmu czasem na to, żeby organizm mógł się zregenerować. I kluczowymi godzinami jest godzina od 22:00 do 2:00 w nocy, bywa, że do 3:00. Panie, które są bardziej wrażliwe, właśnie w tej energii vaty mają swoją konstytucję, mogą się przebudzać w nocy właśnie między godziną 3:00 a 4:00. I powiem tak: nie martwcie się tym, bo to jest naturalne dla tej akurat energii, bo w tych godzinach w nocy włącza się ta energia vaty. Możemy czuć więcej pobudzenia, mogą nam się sny jakieś śnić. Oczywiście dobrze, jak się przebudzę, żeby dalej zasnąć, bo to jest jednak czas na to, żeby ten organizm dalej wypoczywał, dalej się regenerował.

A optymalnym czasem na to, żeby wstać, jest godzina 6:00, kiedy wstajemy nadal z energią vaty, energią życia. Jest nam dużo łatwiej wejść w dzień z taką pozytywną energią niż na przykład, jeżeli obudzimy się między godziną 7:00, 8:00, już nie mówiąc 9:00, bo wtedy już wstajemy w tej tak zwanej energii kaphy, która nas dociąża, to jest ciężka energia, taka energia ziemi, i dużo trudniej nam jest pozytywnie, z taką pozytywną energią życiową, wejść w ten dzień. Zaczynamy, tak można powiedzieć, jakbyśmy wstały lewą nogą, z taką ciężkością. Tak, że już kawy byśmy się chciały napić lub coś podobnego, co nas pobudzi.

Także warto naprawdę może czasem zacząć od małych kroków. Jeżeli mam zwyczaj chodzenia spać o 23:00, 24:00, to co mogę dzisiaj dla siebie zrobić? Dla siebie, żeby zadbać o siebie? Może niekoniecznie już od razu z 24:00 na 22:00, bo to się może wydać bardzo trudne, jeżeli ktoś ma już przez lata takie przyzwyczajenia chodzenia późno spać. Ale jeżeli dasz sobie czas na to, żeby się przestawić, może najpierw o 15 minut, potem o pół godziny, co tydzień albo co dwa tygodnie, to zobaczysz, że to jest możliwe i jak Ci to służy. Umysł inaczej pracuje i cały organizm wraca do swojego zdrowia. Więc tak, Agnieszko, to jest pierwsze. Sen jest taki kluczowy dla naszego zdrowia.

Aga: A jeszcze tylko wspomnę, jakbyś powtórzyła: o której rano się budzi? O której najpóźniej możemy wstać?

Edyta: No najlepiej przed 6:00, krótko przed 6:00. Ale jak się obudzimy w granicach 6:00-6:30 to też jest dobrze, też załapujemy się, że tak powiem, na tę energię vaty. Ale jakbyśmy faktycznie miały sobie odpowiedzieć na pytanie, w jakich godzinach dominuje ta energia ciężkości, tak zwana energia kaphy, no to ona już właściwie rozpoczyna się od godziny 6:00 i trwa aż do godziny 10:00. Czyli to jest przedział taki czterogodzinny. Im dalej od tej godziny 6:00 wstajemy, tym to dociążenie jest większe. Często osoby, które budzą się 8:00-9:00, mówią: tak mi się ciężko wstaje! No tak, i to na przykład ajurweda nam pięknie tłumaczy, dlaczego tak jest. Agnieszko, za siebie pewnie powiesz, bo Ty tak wstajesz, prawda?

Aga: Tak, ja wstaję wcześniej, bardzo wcześnie: 5:00, 5:30, 6:00. Ale ja tak zawsze miałam – nawet nie dlatego, że sobie tak narzuciłam. Jako dziecko już po prostu uwielbiałam wstawać rano. A teraz od razu mi się rodzi pytanie: nastolatki jak mają dzień wolny: sobota, niedziela – to oni wstają 11:00-12:00, to co się dzieje wtedy, kiedy wstają o takich godzinach?

Edyta: No ciężko, wszystko się zaburza, organizm już nie funkcjonuje prawidłowo. Ale wiadomo, młody człowiek to i tak szybko się zregeneruje i tak tego nie odczuje. Jak ja to mówię, te nasze młodzieńcze lata były super w rozumieniu takim, że mogłyśmy przebalować niejedną noc i następnego dnia szybko wziąć prysznic, może czegoś się napić i mogłyśmy iść dalej. No ale teraz już nie. Teraz ja już każdą godzinę jak czasem zarwę – bo zdarza mi się też, przyznam szczerze – to ja od razu to czuję. Od razu czuję, że spałam na przykład godzinę mniej. Staram się zawsze wstawać w granicach 6:00, nawet wcześniej też. Teraz powiem Wam szczerze, wiosną jest mi troszkę trudniej, ale latem jest dużo łatwiej, więc 5:00-6:00, jak te ptaszki zaczynają śpiewać, to ja już jak skowronek właśnie się budzę.

Poranna rutyna w ajurwedzie – oczyszczanie jamy ustnej

Aga: Dobrze, Edyto, mówiłaś o spaniu. Jaki jest następny faktor?

Edyta: Tak, kolejna rzecz właśnie w ramach tak zwanej porannej rutyny dnia. Ona jest w sumie bardzo prosta, ale konkretna. Wstajesz rano i pierwsze, co powinniśmy zrobić, to umyć sobie twarz wodą najlepiej zimną. Nawet opłukać, ochlapać sobie oczy zimną wodą. Oczy lubią zimną wodę. Można nawet otworzyć te oczy i zimną wodą sobie je przepłukać. I myjemy zęby. To jest pierwsza rzecz, którą właśnie powinnyśmy wykonać, żeby po nocy umyć zęby i całą jamę ustną. Co znaczy całą jamę ustną? W ajurwedzie praktykujemy czyszczenie języka takim specjalnym czyścikiem. I powiem szczerze, nie wystarczy taka szczoteczka do zębów, która ma na odwrocie szorstką powierzchnię i czasem niektórzy tą szorstką powierzchnią język sobie czyszczą. Niewiele oczyścimy.

Aga: Ja mam takie narzędzie, to jest jakby taki drucik płaski, którym po prostu przecieramy język. Moja mama kiedyś też tak stosowała łyżeczkę.

Edyta: O właśnie, łyżeczką też, jak najbardziej. To jak nie ma ktoś czyścika takiego specjalnego, to tak. Warto też, jak już sobie ktoś chce kupić taki czyścik, polecam miedziane czyściki, bo są zwykłe metalowe, a te miedziane o tyle są lepsze, że mają działanie dodatkowe jeszcze przeciwbakteryjne. Więc czyścimy zęby, czyścimy język i na koniec jamę ustną płuczemy w ajurwedzie olejem. Mówi się o tak zwanym ssaniu oleju, może ktoś też o tym słyszał. To jest nic innego jak tylko właśnie płukanie jamy ustnej olejem. I tu pytanie, jakim olejem? W ajurwedzie preferujemy olej sezamowy lub też olej kokosowy, ale jeżeli nie masz w domu takiego oleju, to powiem szczerze, wykorzystaj każdy inny, który masz: słonecznikowy, rzepakowy. Może niekoniecznie oliwa z oliwek, bo ona jest dosyć gęsta, więc to w ustach może być takie nieprzyjemne. Płukanie jamy ustnej olejem zbiera z całej naszej jamy ustnej wszystko, co po nocy się tam zgromadziło, bo noc jest właśnie tym czasem, jak już wspomniałam wcześniej, żeby nasz organizm wszystko przetworzył, przetrawił. I wyrzuca resztki tego procesu na zewnątrz.

Są dwa otwory, przez które nasz organizm może na zewnątrz, tak po prostu, wyrzucić resztki naszego procesu metabolizmu. To jest właśnie jama ustna, to jest ten pierwszy otwór i tutaj dlatego po nocy w szczególności bardzo się zaleca, żeby zebrać poprzez ten olej wszystko, co się tam gromadzi, wszystkie bakterie, śluz, który ściągamy z języka, ale gdzieś tam jeszcze pozostaje, a olej, każdy olej, ma takie właściwości absorbujące. Absorbuje wszystko, co w jamie ustnej jest takie niekorzystne, niedobre, bakterie czy inne patogeny.

Często pada pytanie: jak długo? W literaturze znajdują się różne określenia, jaki czas jest na to potrzebny. Według lekarzy, od których ja się uczę ajurwedy, wystarczy 5 minut – 3, 5, 7 minut płukania jamy ustnej olejem, ale już nie 15 czy 20. I po tym, jak sobie tak popłuczesz, to zaleca się, żeby to oczywiście wypluć, a następnie oczyścić wodą, czyli jeszcze raz wypłukać całą jamę ustną po prostu czystą wodą, po to, żeby te resztki oleju jeszcze zmyć.

Poranna rutyna w ajurwedzie – dwie szklanki ciepłej wody

No i teraz co? Jak już sobie umyliśmy jamę ustną całą, jest czas na wypróżnienie. I to byłby właśnie optymalny czas, moment. Zdrowe osoby, które są zrównoważone, które mają zdrowy układ trawienny, wtedy właśnie się wypróżniają, czyli właśnie rano. Oczywiście to wypróżnienie może być po wstaniu albo właśnie po tych naszych porannych rytuałach. Nie zawsze to się udaje, ale już może o tym w szczegółach nie będę teraz opowiadać, ale dobrze by było i jest super, jeżeli możemy się rano wypróżnić.

I teraz jest czas, to jest też bardzo ważne, ajurweda do tego przywiązuje dużą uwagę, aby wypić na czczo jedną szklankę, a nawet dwie, czystej, ciepłej wody. Dla osób o konstytucji vata i kapha dobrze jest, żeby ta woda była dosłownie gorąca. Możliwie jak najcieplejsza, jaką jesteś w stanie wypić. Dla osób typu pitta to może być woda taka troszkę chłodniejsza, bo osoby typu pitta mają w sobie dużo ognia. Także picie tak gorącej wody niekoniecznie może być dla nich korzystne, a tym bardziej latem. Zimą to nie ma problemu, ale latem raczej niekoniecznie. Ale ważne jest, żeby wypić tę jedną, dwie szklanki ciepłej wody czystej. Nawet nie musimy nic dodawać do niej. Po co? Bo jak się okazuje, tak jak dbamy o siebie na zewnątrz, czyli poprzez higienę całego naszego ciała, jamy ustnej, tak też właściwie powinniśmy zadbać o ten nasz układ trawienny, od którego też zależy nasze zdrowie i układ odpornościowy, poprzez poranne umycie. I te dwie szklanki wody ciepłej nie tyle mają za zadanie nas nawilżyć (aczkolwiek też), ale tu głównym celem jest to, żeby tę naszą, że się tak wyrażę, rurę długą, zaczynającą się w jamie ustnej, kończącą się właśnie na odbycie, umyć tą ciepłą wodą z rana po tym całym procesie, który w nocy się tam odbył w nas, i jednocześnie ogrzać. Czyli to ma dwie główne zasadnicze funkcje, ta woda poranna: umyć, a jednocześnie ogrzać. Dlaczego ogrzać? Nasz układ trawienny, żeby prawidłowo funkcjonował, żeby prawidłowo trawił, prawidłowo metabolizował, potrzebuje tak zwanego agni, czyli ognia trawiennego. Jeżeli na przykład ktoś rano wypija zimną wodę, to można powiedzieć, że zaburza proces trawienia, bo na dzień dobry zalewa zimnem cały układ trawienny, który potrzebuje ciepła, czyli tego ognia trawiennego, żeby rozdrobnić pokarm, żeby go następnie przetrawić, a dalej idąc, w jelitach zmetabolizować. Stąd to jest takie ważne.

Przeczytaj również  Od Oporu do Uzdrowienia | Moja Transformacja i Narodziny Nowego Ja | Podcast #64

Jeżeli, kochane, zrobimy to, co ja teraz powiedziałam, rano, czyli jeżeli będziemy miały nawyk właściwego pielęgnowania naszej jamy ustnej i porannego wypicia dwóch szklanek ciepłej wody, zauważycie, że ta drobna zmiana uczyni ogromną różnicę w naszym zdrowym funkcjonowaniu, trawieniu, czuciu siebie w ciągu roku, dnia. I to jest dobre dla wszystkich, niezależnie od tego, jaką jesteś konstytucją.

Poranna rutyna w ajurwedzie – olejowanie ciała

Bardziej zaawansowane rady dla osób, które chciałyby o siebie zadbać według zasad ajurwedy, to jest wskazane również podczas takiej porannej rutyny natłuszczenie czy też naoliwienie swojego całego ciała olejem. Właśnie rano, może np. pijąc tę wodę, możemy w tym czasie stanąć sobie na ręczniku w łazience, bo ten olej gdzieś tam się może roznieść po łazience, przygotować sobie wcześniej miseczkę lekko ogrzanego (i najlepszy tu będzie olej sezamowy), oleju i następnie tym olejem dosłownie od stóp, masując je dowolną techniką (tak naprawdę nie potrzeba jakiejś specjalnej techniki, intuicyjnie), namaszczamy, jak ja to mówię, całe nasze ciało olejem, poczynając od stóp, przez nogi, łydki, kolana. Zauważmy tylko może taką jedną rzecz, jeżeli chodzi o technikę masażu, żeby stawy, czyli te okrągłe części naszego ciała jak kolana, łokcie, nadgarstki, masować okrągłymi ruchami. A te wszystkie kończyny długie – podłużnymi. Wszystkie stawy okrągłymi, stawy bardzo potrzebują nawilżenia, żeby prawidłowo funkcjonował cały nasz układ kostny. On właśnie potrzebuje tego porannego nawilżenia. I jak już potem się wymasuje całe ciało, włącznie z głową, głowę też mogę sobie pomasować tak, jak potrafię, może to być po prostu ta technika mycia głowy. Tak, jak myję głowę, tak mogę sobie też tę głowę tym olejem pomasować.

Zostawić sobie tak naolejowane ciało jeszcze przez 10-15 minut i następnie po prostu je zmyć ciepłą wodą. Bez użycia już żadnego żelu, mydła – to jest niepotrzebne. Ten olej niemalże też ma funkcję umycia nas, tylko ciepłą wodą, żeby spłukać ten olej, tę jedną warstwę, którą mamy na skórze. A to, co ma pozostać, to ten delikatny film na skórze. To, co miało się wchłonąć, to się wchłonęło, i mamy pięknie zaopiekowane ciało, które, notabene, dzięki takiemu zabiegowi już od rana jest takie zrelaksowane, czyli niezestresowane.

Nasza skóra jest sucha, kiedy nie robimy tego rodzaju zabiegów. Wiele pań na to narzeka wraz z wiekiem, to też widzimy, że coraz bardziej niektóre osoby mają taką suchą skórę. Skóra czuje się po prostu zestresowana. Skóra sucha jest skórą zestresowaną. Starajmy się nie dopuszczać do takiego już na dzień dobry stresu dla naszego organizmu, który odzwierciedla się właśnie na naszej skórze.

Odżywianie w ajurwedzie

Myślę, że mogłabym opowiadać dalej, ale chyba to będzie takie najbardziej praktyczne, żeby panie się tutaj nie poczuły przytłoczone tymi informacjami. Może ostatnia uwaga à propos tego naszego układu trawiennego, od którego zależy naprawdę nasze zdrowie – prawidłowy ogień trawienny w żołądku to jest nasze zdrowie. Więc warto pamiętać o tym, że to ważne, o której godzinie jemy obiad. Nie jest naprawdę obojętne czy ja zjem sobie obiad na kolację o godzinie 17:00, czy zjem może obiad w porze obiadowej, o której ajurweda mówi, że najlepszą jest godzina między 12:00 a 14:00. Do godziny 14:00 właściwie powinniśmy zjeść główny posiłek dnia, możemy go lunchem nazwać, ale to ma być główny, największy posiłek dnia.

Dlaczego o tej godzinie? Bo wtedy słońce jest w zenicie i ta energia słońca, to ciepło, pozwala nam lepiej trawić, lepiej metabolizować, przyswajać, odżywić cały organizm z pożywienia, które właśnie w tym czasie zjemy, spożyjemy. Główny posiłek zjedzony w późniejszych godzinach często nie jest do końca strawiony, odkłada się nam tak zwana ama w organizmie, czyli niestrawione resztki pokarmu, które później psują się, powstają toksyny i zatruwamy sobie cały organizm. Stąd może właśnie weźmy z ajurwedy tę piękną wskazówkę: obiad, główny posiłek, jedzmy właśnie nie później niż do godziny 14:00.

Aga: A wiesz, u mnie to jest tak intuicyjnie, bo ja też bardzo zmieniłam moją dietę od roku i jakby jem mniej, ogólnie jem mniej niż wcześniej, i właśnie też staram się jeść taki jeden posiłek główny dziennie, a tamto, reszta, to są tylko takie malutkie rzeczy. I właśnie ten jeden główny posiłek na początku na siłę, dlatego że chcę jeść z dziećmi, z rodziną, więc przetrzymywałam do godziny 18:00. Teraz moje dzieci już są nastolatkami i oni i tak o 18:00 zazwyczaj nie mogą z nami być, więc ja jestem przeszczęśliwa, bo właśnie na ten posiłek intuicyjnie dla mnie to odpowiednia jest godzina 14:00, ewentualnie 15:00. I wtedy już dla mnie to jest najlepszy w ogóle moment na taki właśnie główny posiłek.

A jeszcze à propos, bo chciałam cię zapytać, dlatego że ja zaczęłam stosować tak zwane okna żywieniowe, czyli to jest po prostu, że ja właśnie kończę nawet czasami właśnie o 15:00, o 17:00 najpóźniej jedzenie i potem już nic nie jem aż do rana, do godziny 9:00, 10:00. Czy to jest według ajurwedy w porządku?

Edyta: Okresowo tak, ale nie przez cały czas. Osoby o twojej konstytucji powinny dla prawidłowego funkcjonowania całego organizmu jeść trzy posiłki. Ale jak mówię, można zjeść trzy posiłki tylko właśnie w tych godzinach. Czyli w jakich godzinach powiedz mi, proszę, jesz posiłki?

Aga: 9:00 rano to będzie taki pierwszy mój. No właśnie później gdzieś o godzinie 14:00-15:00 i ewentualnie jeszcze coś o 17:00.

Edyta: Okej, to w porządku. To jak najbardziej możesz. Ważne, żeby te trzy posiłki były. Okresowo możemy te tak zwane okresowe posty sobie robić.

Posty w ajurwedzie

Aga: No to było drugie moje pytanie, bo ja ostatnio robię bardzo często posty sokowe, że jestem na sokach kilka dni.

Edyta: Okresowo tak, możemy zastosować przy twojej konstytucji, bo ty jesteś w konstytucji pitta-vata. Przy twojej konstytucji, czyli tej, która jednak ma w sobie z natury dużo ciepła, te diety czy posty sokowe są okej, nie wprowadzą jakiegoś tam zaburzenia do Twojego ciała, czy inaczej mówiąc wychłodzenia. Natomiast jak długo one trwają, powiedz?

Aga: Trzy, pięć lub dziesięć dni.

Edyta: No to w ajurwedzie mówi się do siedmiu dni. Osoba typu pitta do siedmiu dni, osoba typu vata nie dłużej niż trzy dni, bo osoby typu vata są osobami, które są wychłodzone. One na co dzień nie mają w ogóle w swojej konstytucji tej energii ciepła, więc to może ich za bardzo wychłodzić, zaburzyć, więc to bardzo się odradza. No i tutaj podeszłabym indywidualnie, w zależności od tego też, w jakim stanie jest dana osoba w danym momencie, ale co do zasady mówi się o tym, że w przypadku vaty trzy dni postu, w przypadku pitty do siedmiu dni, w przypadku osób typu kapha do dziesięciu dni. To jest zdrowe.

Aga: Bardzo dziękuję. Dziękuję ci, bo staram się cały czas podążać za wszystkimi wskazówkami, które już z resztą od ciebie dostałam wcześniej, ale szczerze powiem, że te posty sokowe bardzo mi służą i naprawdę zmieniły totalnie moje myślenie i w ogóle poczucie, świadomość, dlatego do nich wracam.

Ciepłe posiłki w ajurwedzie

Edyta: To jeśli pozwolisz, to jeszcze tylko może dodam do tego, że warto jest, jak robimy sobie te posty sokowe, to żeby te soki rozcieńczać wodą, najlepiej ciepłą wodą, żeby to nie było takie zimne zupełnie, a w szczególności, jeżeli to robimy w okresach zimnych, bo latem to jeszcze, że tak się wyrażę, ujdzie. Chociaż powiem Wam szczerze, ja do Indii jeżdżę i tam w takich okresach, kiedy robimy panchakarmę, czyli taki głęboki detoks ajurwedyjski, zawsze podają nam wszystko na ciepło. Wszystko jest ciepłe, jesteśmy w bardzo ciepłym klimacie i może być ponad 30 stopni, a ja dostaję co chwila szklankę ciepłego naparu jakichś ziół. I tak naprawdę w ogóle zimnej wody tam się nie podaje, nie pijemy. Jesteśmy w procesie też oczyszczania, więc wszystko ma służyć temu, żeby jak najwięcej tych toksyn z nas wypłukać, wymyć. Jeżeli pijemy zimne i nie mamy ciepła w sobie, to nasze komórki zaczynają się kurczyć. Wszystko się w ciele zaczyna kurczyć i nie funkcjonuje prawidłowo. Nawet to oczyszczanie nie może w pełni przebiec, ponieważ nie ma tego rozluźnienia w ciele, nie ma tego przepływu, nie ma takiego relaksu. Ciało się też stresuje, jest takie skurczone. Więc jak już, to właśnie polecam bardzo, żeby sobie dodawać ciepłą wodę, a nawet do tego jeszcze można sobie dodać imbir, żeby dodać sobie zawsze czegoś, co ogrzeje. Coś takiego, co ma działanie też dodatkowo ogrzewające, to wtedy jeszcze lepiej to będzie nasz organizm odbierał.

I faktycznie, ja rozumiem, że w tych postach sokowych też chodzi o oczyszczanie, o odciążanie naszego układu trawiennego, więc to temu jeszcze będzie lepiej służyć. To, że będziemy sobie ogrzewać te nasze soki, które pijemy.

Aga: Tak, ale to nawet intuicyjnie, bo nawet ja jestem przeciwna w ogóle też takim zimnym, także jak wyciskam, to nigdy nie miałam żadnych owoców z lodówki czy coś, tylko jak już ewentualnie to jest zawsze temperatura taka pokojowa. Dziękuję ci bardzo, że mi to potwierdziłaś.

I jeszcze ostatnia rzecz, wykorzystam cię tutaj, ale wiem, że słuchacze też będą się tym interesowali, dlatego że ja często o tym mówię ostatnio u mnie na kanale, dlatego że właśnie w związku z tymi sokami, z mojego odżywiania też zaczęłam jeść więcej na surowo, co nie oznacza, że jem 100% na surowo, ale staram się tak 80% jeść na surowo, szczególnie wiosną i latem mi to bardzo odpowiada. Zimą miałam taką troszeczkę.., nie to żebym przerwała to, ale bardziej jednak czułam, że chcę jakieś tam warzywa na parze czy coś, ale nadal do każdego posiłku dodawałam coś surowego. Wiem, że ajurweda nie za bardzo do tego podchodzi pozytywnie, prawda? Że jakby musimy mieć posiłki ciepłe. Co byś na ten temat powiedziała? 

Edyta: Dziękuję, że o to pytasz, bo to jest temat, który się przewija często i jest dużo różnych mitów też na ten temat. Jak większość pewnie słyszała, dieta Dąbrowskiej, dzisiaj się ona troszeczkę zmodyfikowała, ale pierwotnie bazowała głównie na surowych rzeczach. Ja sama powiem Wam, 15 lat temu taką dietę nawet w dwutygodniowym turnusie przeszłam i źle to zniosłam, bo niestety nie wiedząc, nie mając świadomości, zimą to było w ogóle. Więc wróciłam stamtąd, bardzo źle się czując. No więc mam też odczucia i doświadczenie w swoim ciele, jak to jest. Więc ajurweda, tak jak powiedziałam, uważa, że zdrowie nasze jest właśnie w jelitach, odporność pochodzi z jelit, od prawidłowo funkcjonującego układu trawiennego. I tak, jak wspomniałam na początku, nasz układ trawienny, żeby dobrze funkcjonował, potrzebuje ciepła, potrzebuje ogrzania, potrzebuje nawilżenia. Więc surowe, jeżeli już, to dla osób typowo o konstytucji pitta, czyli z dużą przewagą energii ognia w sobie. One po prostu nawet potrzebują, mają wysoką temperaturę swoją własną wewnętrzną, że to surowe jest im potrzebne do tego, żeby to złagodzić, bo często to się też u takich osób może na zewnątrz objawiać oprócz tego, że mają wypieki, oprócz tego, że ta skóra się często czerwieni, twarz się czerwieni, to może to być widoczne jako takie zachowania dosyć agresywne, złość, dużo złości w tych osobach jest, to też jest z powodu nadmiaru tego ognia. Więc takie osoby, ale tak szczerze powiem Wam, nie jest ich za dużo o tak silnej konstytucji tej pitty, tej energii pitta. Natomiast wyjątkowo latem, jak jest naprawdę ciepło, możemy sobie pozwolić na typowo raw food, taką dietę surową. Natomiast poza latem, kiedy naprawdę nie jest ciepło, raczej jest to odradzane po prostu ze względu na ten prawidłowo funkcjonujący układ trawienny. Natomiast, jeżeli jest to przeplatane na przykład jakimiś ciepłymi posiłkami, w szczególności bym zwróciła uwagę, Agnieszko, na śniadania, bo śniadania to jest ten początek dnia, początek funkcjonowania naszego układu trawiennego, niejako przygotowanie naszego ciała na cały dzień tego, co my do niego wrzucimy. Więc jeżeli ja chcę się zdecydować na tę dietę taką, gdzie będzie więcej tych surowych warzyw czy owoców, to jednak bym optowała, żeby na śniadanie zjeść chociażby owsiankę czy jaglankę, czy właśnie takie inne potrawy tego rodzaju, żeby ten układ zaczął od początku dobrze funkcjonować. To potem też w ciągu dnia on sobie z tym surowym pewnie lepiej poradzi.

No i też nie za długo. Przekaz ajurwedy jest taki, że bycie na takim raw food długi czas wychłodzi organizm, może zaburzyć gospodarkę metaboliczną naszego organizmu, może zaburzyć prawidło funkcjonujący układ trawienny. Na pewno nie dla osób typu vata. To bardzo je może zaburzyć.

Aga: A ja akurat nie stosowałam nigdy diety Dąbrowskiej, w każdym razie wiem o tym, że być może zmodyfikowana została też ta dieta, że wiem, że podaje się rano sok z fermentowanego buraka, czyli zakwas na ciepło.

Edyta: Tak, i też ta dieta została wzbogacona o zupy, więc też się podaje tam w ramach tych diet, no dba się o to ciepło, czyli zupy są serwowane również, tak, jak najbardziej.

Ajurweda jako styl życia – podsumowanie

Aga: Edyto, dziękuję ci bardzo. Tyle inspiracji, tyle dobrych, fajnych, niesamowitych informacji. Bardzo ci dziękuję.

Edyta: Dziękuję również.

Aga: Tak naprawdę tutaj rozmawiałyśmy o takich ogólnych rzeczach, ale ajurweda też o tym mówi, każdy z nas jest indywidualny, więc te wskazówki trzeba dopasować do siebie indywidualnie. Zresztą tutaj na pewno zauważyłyście, troszeczkę na moim przykładzie Edyta jakby porównywałaś, więc to jest bardzo ważne, żeby każdy z Was miał określoną swoją konstytucję no i fajnie sobie zrobić to tak indywidualnie. Także zapraszam Was do twojego gabinetu w Poznaniu. Przystań Ayruveda. Ja tutaj oczywiście Wam zalinkuję wszystko, co jest możliwe, żebyście mogli się skontaktować z Edytą. Czy ty też prowadzisz konsultacje online? 

Edyta: Tak, tak. Z uwagi na obecną sytuację – tak, pokonałam tę swoją strefę komfortu i udzielam również konsultacji online, także zapraszam serdecznie. Aczkolwiek nie ukrywam, że indywidualne spotkanie i ta energia spotkania się ze sobą to jest też taka dodatkowa wartość. Ale wiem, że ja mam naprawdę wiele moich pacjentek, kochanych klientek, w różnych stronach świata już trzeba powiedzieć, nie tylko Polski, z którymi w ten sposób się kontaktuję, a niektóre nawet do Polski przyjadą od czasu do czasu i wtedy też jest bardzo, bardzo miło.

Także dziękuję ci bardzo, Agnieszko. Było mi bardzo miło podzielić się tą wiedzą, która jest oceanem.

Aga: Tak, dokładnie. Godzina podcastu nie obejmie wszystkich informacji, ale to już jest coś. To jest też piękne, że to się nie zamyka w ciągu 45 minut, tylko to jest coś, co odkrywamy więcej i więcej, i będziemy odkrywać cały czas. Pewnie ty też cały czas odkrywasz.

Edyta: Tak, siebie możemy odkrywać każdego dnia na nowo, coraz więcej, coraz głębiej.

Aga: I tym zakończymy nasz podcast. Dziękuję ci i dziękuję wszystkim słuchaczom. Jeżeli będziecie mieć jakiekolwiek pytania w związku z ajurwedą, to pewnie ja nie odpowiem osobiście, ale gdyby coś takiego było, to kontaktujcie się z Edytą i do usłyszenia. Dziękuję. 

Edyta: Również serdecznie dziękuję. Dziękuję ci, Agnieszko, za zaproszenie. I zapraszam do kontaktu. Pozdrawiam serdecznie!

Aga: Pozdrawiam, pa!

Podcast znajdziesz na platformach:

Spotify 

YouTube

 

Muzyka użyta w podcaście:

Hansu Jot – Sat Narayan Haree Narayan

 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć! Mam na imię Aga. Jestem nauczycielką jogi z Kopenhagi. Z jogą jestem związana od ponad 20 lat. To nie tylko moja droga zawodowa, ale przede wszystkim ogromna pasja i sposób, w jaki żyję.

Zapraszam Cię do wyjątkowego świata jogi kundalini!

Przeczytaj artykuły na blogu, obejrzyj filmy na YouTube albo wysłuchaj mojego podcastu. A jeśli chcesz być ze mną na bieżąco, zaobserwuj mnie na mediach społecznościowych.

Zobacz więcej wpisów

Odbierz dostęp do bezpłatnego kursu

Od czego zacząć praktykę Jogi Kundalini?

Pozostań ze mną w kontakcie, zapisz się do mojego newslettera i odbierz dostęp do bezpłatego kursu.