Kiedy zaczęłam na poważnie praktykować jogę, to odżywiałam się tak jak dotychczas. I przez wiele lat życia z jogą nie czułam potrzeby zmiany diety. Jeśli praktykujesz Ashtangę, to wiesz, że jest to wymagający dla ciała zestaw asan. Zestaw, który powoduje silne pocenie się, bo w ten sposób organizm oczyszcza się. Z tamtych lat pamiętam intensywność potu i jego mocny zapach. Zdarzyło się tak, że wyjechałam do Indii i z konieczności jadłam to, co mi podawali. A było to jedzenie wegetariańskie. Pod koniec pobytu zamówiłam z przyzwyczajenia danie z kurczakiem. I nie mogłam go zjeść – mięso mi już nie smakowało, organizm buntował się przed przyjęciem takiego pożywienia. Wtedy postanowiłam posłuchać mojego ciała i pozostałam przy wegetarianizmie.
Dieta jogina – jak wyglądał mój proces?
Przez kolejne pół roku dokonywała się dalsza zmiana moich zwyczajów jedzeniowych. Po tych 6 miesiącach przestałam jeść też ryby. Chcę zwrócić Twoją uwagę na to, że nic nie wydarzyło się z dnia na dzień – to był proces i trwał w swoim tempie. Przez kolejne lata, do tego roku, zachodziła we mnie kolejna zmiana. Kilka miesięcy temu poczułam potrzebę dogłębnego detoxu. Zaczęłam od zielonej diety Yogi Bhajana, a ostatnio przeprowadziłam oczyszczanie wątroby. Dzięki temu, a może poprzez to, przechodzę na dietę wegańską. Czuję, że w tym momencie nadszedł na nią czas.
Pamiętaj, że zaczynając praktykę jogi nie musisz natychmiast, jednego dnia, postanowić o rewolucji w sposobie odżywiania się. Nie idź za modą, tylko słuchaj swojego ciała. Joga nie musi na wstępie równać się wegetarianizmowi czy weganizmowi. Masz się czuć dobrze w swoim ciele i życiu. Słuchaj siebie i podążaj za zmianami, które będą w Tobie zachodzić.
Dlaczego więc utożsamiamy jogę z wegetarianizmem i weganizmem?
Jest to związane z zasadami, jakimi kieruje się jogowe życie – czyli unikanie przemocy, w tym przemocy wobec zwierząt. Obecnie zwierzęta traktowane są jak produkt, jak pozbawiona uczuć „materia”, która stoi niżej w hierarchii niż człowiek. Tymczasem zwierzęta odczuwają ból i emocje jak ludzie. W chwili strachu wydzielają kortyzol, który jest trujący dla naszego ciała. Poprzez niejedzenie mięsa wyrażam mój sprzeciw wobec traktowaniu zwierząt jak rzeczy, bardzo często z agresją i w karygodny sposób.
Kolejna sprawa to lekkość produktów, które spożywamy. O tym, jak dzielimy jedzenie w jogicznym poejściu mówię więcej w tym filmie:
Nasze jedzenie powinno jak najbardziej mieścić się w grupie satwicznej. Uzupełniamy dietę o produkty z grupy radżasowej, a unikamy tych z grupy tamasowej. Jeśli chcesz mieć dużo energii, to wybieraj produkty satwiczne, uzupełnione o radżasowe. Od kiedy przestałam jeść mięso i ryby, nie mam problemu z nadmiernym poceniem się, a tym samym z kwaśnym i drażniącym zapachem potu.
Staraj się jeść produkty alkaliczne, które nie zakwaszają organizmu. Znajdziesz je wśród produktów satwicznych i radżasowych.
Rezygnujesz z mięsa, więc zaraz pewnie ktoś Cię zapyta – a co z białkiem? Dobra wiadomość jest taka, że osoba dorosła wcale nie potrzebuje tyle białka, ile powszechnie się uważa.
Jeśli nie jesteś w okresie dorastania albo nie pracujesz fizycznie, to norma dziennego spożycia białka zalecana przez WHO jest wystarczająca, a taką ilość dostarczysz sobie jedząc owoce i warzywa.
Zanim zaczniesz jeść, przeanalizuj poniższe informacje i spróbuj wdrożyć je w życie:
Spróbuj wpleść w codzienny jadłospis żywność uzdrawiającą:
Działaj etapami. Dodawaj produkty z listy żywności uzdrawiającej codziennie i obserwuj reakcje organizmu. Pamiętaj, że nic nie dzieje się z dnia na dzień. Zmiana to proces i podróż. Ciesz się nią.
0 komentarzy